sobota, 11 października 2014

Rozdział 8.

TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI WULGARNE I NIE TYLKO ;) CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!
***********************************

POV Emma:
Zacznijmy od początku. Od kiedy jestem u mojej matki i jej "partnera" mam wszystko gdzieś. Siedzę cały czas w swoim starym pokoju i słucham rocka, heavy metalu i innych takich rzeczy. Jednak powoli kończy mi się cierpliwość. Za każdym razem, kiedy schodzę do kuchni muszę patrzyć na tego obleśnego typa, który udaje, że nic się nie stało. Czasami mam ochotę wykrzyczeć mu w twarz: "Myślisz, że możesz udawać, że nic się nie stało???!!! Jesteś takim cholernym dupkiem!!!!", czymś w niego rzucić, najlepiej żeby of razu go uszkodzić i uciec z domu. Z dala od matki, z dala od ojca. Tylko ja i moje życie. Nikt by mi wyedy nie rozkazywał, nie wtryniał się w moje życie. Dałabym sobie radę sama, tylko musiałabym znaleźć pracę. Ale dla tak młodych osób jak ja, zawse się coś znajdzie. Nienawidzę swojej rodziny. Nienawidzę wszystkiego, co jest z nią w jakiś sposób związane. Chcę się wszystkiego pozbyć, zacząć od początku, z czystą kartą...
- Emma!!! - z dołu zachuczał tubalny głos tego głupiego pijaka.
- Czego?!?!
- Chodź tu natychmiast!!
- Weź się wypchaj!!!
- A ch*j ci!
- Tobie też - wymruczałam i z powrotem nasunęłam słuchawki na uszy. Akurat leciał Nickelback - Edge Of A Revolution. Mocne brzmienie uderzyło do mojej głowy. To było cudowne uczucie móc oderwać się od tego całego gówna i zapomnieć o nim.
Nagle poczułam jak ktoś zrywa mi słuchawki z uszu.
- Co robisz?!?! - nieźle mnie wkurzył ten facet.
- Wstawaj!
- Sam wstawaj! I wynoś się z mojego pokoju!
- Sama się wynoś z mojego domu!
- To nie twój dom, tylko mojej matki!
- Twoja matka należy do mnie, zresztą ty też! - wykrzyczał mi to w twarz i strzelił mi z liścia w lewy policzek. Cios był tak mocny, że upadłam. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, lecz jakimś cudem odzyskałam świadomość. Ten dureń stał nade mną z butelką whisky i śmiał się. Powoli podniosłam się najpierw na rękach, potem na nogach, aż stanęłam wyprostowana przed tym debilem.
- Wynoś się w tego pokoju - warknęłam na niego, jednak sprawiło mi to bardzo dużo bólu.
Uśmiech znikł z jego twarzy, a na jego miejscu pojawiła się wściekłość. Jednakże nie wymierzył mi żadnego ciosu, tylko pokazał mi środkowy palec i wyszedł chwiejnym krokiem z pomieszczenia. Poczułam, że krew cieknie mi z wargi, dlatego poszłam do łazienki. Kiedy stanęłam przed lustrem sama się przestraszyłam. Mój lewy policzek, którego zresztą nie czułam, był już prawie cały spuchnięty, a dolna warga przecięta. Kiedyś się zemszczę - pomyślałam - Jak moją  matką wytrzymuje z takim palantem i skończonym durniem?
Przez resztę dnia zostałam w domu, ponieważ nie wypadało mi wyjść z takim siniakiem. A poza tym media się jeszcze dowiedzą, gdzie jestem i przyjadą robić zdjęcia. A tego byłoby już za wiele. Swoją drogą ciekawe co robią teraz chłopcy?...

POV Harry:
-To taki cudowny dzień.-Louis przeciągnął się i wyciągnął walizkę z bagażnika taksówki.-Całkiem sam przez cały tydzień. Uśmiechnąłem się i zakładając okulary zapłaciłem kierowcy za drogę z lotniska. Słońce paliło niemiłosiernie jak to na Florydzie i to mi się podobało. Bez krzyku fanek i bez ukrywania się. Tylko on i ja. Bez problemów,pracy, Paula i bez Emmy.
-Mieliśmy rezerwację na ten tydzień na nazwisko Tomlinson.- powiedział chłopak, gdy weszliśmy do dużego holu .Młoda recepcjonistka pokiwała głową i z uśmiechem zaprowadziła nas pod pokój 296. Podziękowaliśmy i weszliśmy do środka.
-Jest piękny.-westchnąłem. Rozglądnąłem się. Pokój był bardzo duży i przestronny.  Duże przesuwne  drzwi umieszczone były od strony morza przez co wyraźnie dało się usłyszeć szum wody. Co do samego pokoju był bardzo jasny. Na środku stało duże zdobione łóżko. Przerwałem moją facscynację pokojem, gdy poczułem że Louis wkłada dłoń do kieszeni moich spodni i wyciąga telefon.
-Co ty robisz?-zmarszyczyłem brwi widząc, że wyłacza go.
-Po prostu nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał.-oznajmił wyłączając swoje urządzenie.
-W czym? w rozpakowywaniu się?
Chłopak spojrzał na mnie i wyszeptał zmysłowo.
-Pragnę cię Harry.
Zareagowałem pośpiesznie popychając chłopaka na łóżko i wpiłem się w jego usta.
Przywarłem do niego ściągając jego koszukę i spodnie,gdy on pozbył się mojej całując klatkę piersiową.  Uśmiechnął się lekko, gdy moje ciało zareagowało dreszczem na pieszczotę.
Teraz był moment na który tak długo czekałem.

POV Louis:
Tego mi brakowalo mi przez ten czas. Dopiero teraz zobaczyłem jak spragniony byłem jego dotyku. Nasze spocone ciała ocierały się siebie sprawając ze traciłem glowe.Moje rozgrzane ciało przechodzily fale dreszczy pod wpływem jego pocałunków.
Wygiąłem się pod nim w łuk, gdy jego zęby przygryzły moją szyję pozostawiając na niej czerwony, widoczny znak z którego chłopak był teraz bardzo dumny. Jego dłonie schodziły coraz niżej doprowadzając do obłędu. Po chwili po moim ciele rozeszło się uczucie przyjemnosci na pograniczu z bolem. Cały pokój został wypełniony moim stłumionym krzykiem.Po chwili odprężyłem się, a Harry puścił mi jeden ze swoich seksownych uśmiechów i pocałował przelotnie mój brzuch. Zaczynałem być coraz bardziej podniecony widokiem zmęczonego i spoconego Harryego który pochylał się nade mna co chwile obdarowujac mnie  niedbalymi pocalunkami .Gdy poczułem,że zbliża się koniec Harry jęknął i doszedł a ja z nim. Po chwili opadł koło mnie i przysunął głośno dysząc. Gdy nasze oddechy uspokoiły się pocałowałem go wywołając uśmiech.                     
-Kocham cię, Harry.-wyszeptałem urywanym oddechem.
-Kocham cię LouLou.

Ten rozdział napisałyśmy razem. Mamy nadzieję, że wam się podobało :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz