wtorek, 23 września 2014

Rozdział 5.

POV Emma:
Cały czas ma przed oczami blask fleszy, który mnie oślepia i strasznie wkurza. Nie sądziłam, że media mogą być aż tak nachalne, byleby tylko zrobić jedno powalone zdjęcie. Ten świat naprawdę zwariował. Ludzie potrafią prześladować kogoś przez cały czas, potem trzasną fotkę i do widzenia. Nie rozumiem, co w "moim związku z Louis'em" jest takie niesamowite. Gdyby tylko znali prawdę... Z tymi myślami dotarłam do domu. Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe, wszędzie panował mrok. Taaa, ojciec jeszcze nie wrócił. Ciekawe, gdzie się szwęda? A zresztą, to nie moja sprawa. Zajęłam płaszczyk i powiesiłam go w korytarzu. Ruszyłam w głąb domu, zapalając światło najpierw w kuchni, potem w salonie, na schodach i wreszcie w moim pokoju. Rzuciłam zbędne ubranie w kąt, a sama położyłam się na łóżku tylko w staniku i majtkach. Zamknęłam oczy, licząc na chwilę wytchnienia, jednak nagle na dole usłyszałam dzwonek do drzwi. Rzuciłam się w dół po schodach, po drodze porywająca jakiś ręcznik z łazienki, który jednak był trochę za mały i widać było część mojej bielizny.
- Już!!!! - myślałam, że to tata wrócił. - Kto tam?
- Louis - odpowiedział głos. Serio??-pomyślałam.
Otworzyłam powoli drzwi i zobaczyłam chłopaka.
- Cześć... - zaczął i nie dokończył, gdyż zobaczył moje prawie nagie ciało. Jednak zaraz się ocknął -...zapomniałaś apaszki. - powiedział i wyciągnął z kieszeni moją hustę.
-Dzięki - uśmiechnęłam się. - Jakim cudem znalazła sue w twojej kieszeni?
- Kiedy mieliśmy się pocałować, zadzwonił mój telefon. A ja akurat jedną dłonią objąłem twoją szyję. Więc, gdy chciałem sprawdzić, czy to mój telefon, pociągnąłem za apaszkę i dziwnym trafem włożyłem ją do kieszeni, w której miałem telefon. Musiałem ci ją oddać, bo jeśli chłopcy by ha znaleźli pomyśleliby, że łączy nas coś więcej... - puścił oczko, lekko się rumieniąc - Widzę, że idziesz brać kąpiel, więc nie przeszkadzam... Cześć, do zobaczenia.
- Tak, do zobaczenia. Pozdrów ich - krzyknęłam na odchodne. Louis obrócił się i pomagał mi ręką. Jakim cudem mogłam nie zauważyć braku mojej ulubionej hustki?? - zastanawiłam się. Zamknęłam drzwi i postanowiłam iść się w coś przebrać. Chociaż może kąpiel wcale nie jest takim złym pomysłem? Zdecydowałam się na kąpiel. Wzięłam z pokoju swoją piżamę i poszłam się umyć.
Kiedy wyszłam z łazienki na dole słychać było ciche hałasy, dochodzące z kuchni.
- Czy to ty tato? - zawołałam.
- Tak - odparł. Dobra, więc nie złodzieje - pomyślałam.
Weszłam do pokoju, popatrzyłam na zegarek i postanowiłam, że coś przekąszę. Byłam bardzo głodna, ale również nie miałam ochoty na żadne docinki ze strony ojca. Niegdy nie mogliśmy porozmawiać o czymś normalnym. Cały czas praca, praca i praca. A teraz tym bardziej będzie się interesował moim życiem, które w pewnym stopniu stało się częścią jego pracy. Świetnie, wszystko jest przeciwko mnie nie.
Ciężko westchnęłam i ruszyłam do kuchni. Głód wygrał. W pomieszczeniu zostałam swojego ojca, który jadł pieczony filet z kurczaka. Mmmmmmm... Pycha.
- Jest jeszcze trochę tego kurczaka? - zapytałam i wskazałam głową na jego talerz.
- Nie, wziąłem resztki. - Naprawdę??- już miałam mu coś odburknąć, ale się powstrzymałam. Nie odezwając się słowem, wyszłam z kuchni. Chwyciłam swojego iPhone i wybrałam numer do chińskiej knajpy.
- Halo? - po dwóch sygnałach odezwała się jakaś pani.
- Dzień dobry. Chciałabym zamówić... - podałam wszystkie nazwy dań, na które miałam ochotę i które podpowiadał mi tata.
- Dobrze, za 15 minut u państwa.
- Dziękuję, do widzenia.
Za 15 minut??? Prędzej umrę z głodu! Trochę zdenerwowana brakiem jedzenia przez dłuższy czas, usiadłam na sofie i włączyłam TV, z nadzieją, że znajdę jakiś głupi program, którym będę mogła się zająć.
Oglądając bzdurne reality show, które znalazłam, czas szybko mi upłynął. Dosłownie po tym jak je włączyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Rzuciłam się w tym kierunku, bo gdyby mój tata był pierwszy, nie zostało by mi zbyt wiele. Zapłaciłam i szybko porwałam dostawę od młodego chłopaka, który nieco się zdziwił moją reakcją na jedzenie. Wzięłam cześć chińszczyzny, a resztę zaniosłam do kuchni. Gdy ojciec zobaczył jedzenie rzucił się na nie, jak głodny lew. Zignorowałam jego zachowanie i poszłam do salonu, aby dokończyć oglądanie telewizji.
I tak zleciało mi jeszcze parę godzin przed TV, po czym stwierdziłam że jestem zbyt zmęczona, żeby tu dłużej siedzieć. Wstałam i poszłam na górę, do siebie. Gruchnęłam się na łóżko i chyba od razu zasnęłam, bo nic więcej potem nie pamiętam.

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 4

POV Harry:

Z westchnieniem wszedłem do domu. Znów wszystko musiało się spieprzyć. Gdy zobaczyłem kartkę od chłopaków poczułem się tylko gorzej.
" Wychodzimy na imprezę. Wrócimy nad ranem. Postarajcie się nie zniszyszczyć domu!!!~Liam".
Bylibyśmy sami. Tylko we dwoje. Tyle ciekawych rzeczy do robienia. Cały dom tylko dla nas. A teraz jestem sam. Całkiem sam, podczas gdy mój chłopak jest na randce ze swoją dziewczyną. Jak durnie to brzmi!!!

Walnąłem się na kanapę i w sumie..... to nie wiedziałem co robić. Do tej pory to zwykle on był tu i cały czas wymyślał nowe rzeczy. Wpatrywałem się z nudów w zegar. Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego ta wskazówka porusza się tak wolno.

Ponownie westchnąłem i zdecydowałem się włączyć laptopa. Zalogowałem się na twittera i zacząłem żałować.
 Było pełno postów zdziwionych i zadowolonych fanek, które widziały nową parę. Zjechałem niżej i pod stertą tweetów doszukałem się ukochanych zdjęć. Początkowo nie było w nich nic złego, ale mimo, że wiedziałem że będą musieli udawać zakochanych to i tak bolało. Trzymanie się za rękę, obejmowanie w tali (choć, Louis ta ręka nie musiała schodzić tak nisko), szeptanie i śmiechy. To jeszcze umiałem przeżyć. Ale kolejne zdjęcie sprawiło, że najpierw osłupiałem, a później pojedyncza łza spłynęła po policzku. Całowali się. No dobra, może to przesadne, po widać było, że ich usta ledwo się dotknęły, ale mimo wszystko.
" Och jakie to słodkie"
" Są cudowni, kocham Lemmę."
Tweety już zakochanych fanek zaczęły mnie przytłaczać.
Szczególnie te:
" W końcu!! Może zrozumiecie, że żaden Larry nie ma i nie miał prawa bytu!"
" Larry is fake"
Ze złości zatrzasnąłem laptop i odsunąłem go od siebie.

Drzwi otworzyły i trzasnęły, gdy do pokoju wszedł uśmiechnięty brunet.
- Hej Harry!- musnął moje usta.- Chłopaków nie ma?
Nie odpowiedziałem wpatrując się przed siebie.
- Harry?- spytał.- Stało się coś?
Nadal milczałem. Nie mogłem tak na niego po prostu spojrzeć.
- Przepraszam, to miał być nasz wieczór, ale nadrobimy to. Przecież wiesz, że nie miałem wyjścia.
- No ja wiem. Byłeś zbyt zajęty.- parsknąłem ironicznie.
- O co ci chodzi!? Przecież wiesz, że robię to tylko dla nas.- bronił się.
- Jasne. Na razie. Ale ja nie każe ci się poświęcać!- spojrzałem na niego groźnie.- Nas może nie być! Może nawet nie powinno nas być!!!
 Wstałem i minąłem zdziwionego chłopaka zatrzaskując drzwi do sypialni.

Po chwili usłyszałem pukanie.
- Harry.
- Odejdź.- wymamrotałem w poduszkę.
Chłopak wszedł i bez zastanowienia usiadł na łóżku. Westchnąłem.
- Możesz mi wytłumaczyć, co miałeś na myśli? Nie chcesz być ze mną?- spytał łamiącym się głosem.
Spojrzałem na niego. Był przerażony.
- Oczywiście, że chcę. Tylko, że pojawiły się zdjęcia z wasze randki. Ten wasz pocałunek.....
- Nie było żadnego pocałunku.- oznajmił.- Harry przecież wiesz, że będą inne randki, momenty i plotki.
- Wiem, ale to naprawdę boli. Cały czas wydaje mi się, że ona mi cię odbierze.
Chłopak przytulił mnie mocno.
- Nigdy tak nie będzie. To w tobie się kocham. Ona nigdy nie będzie tobą.
Uśmiechnąłem się  i złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Kocham cię.- wyszeptałem.
- Kocham cię.- potarł nasze nosy.

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 3

POV Harry:
W sumie nie za bardzo wiem jak skończył się ten dzień, ale był zdecydowanie za długi. Po skończonej kolacji siedzieliśmy razem i wygłupialiśmy się podczas filmu, który nikogo nie interesował. Moje myśli były skupione na osobie, która siedziała koło mnie i cały czas gadała z resztą chłopaków uśmiechając się i śmiejąc co chwilę. Później, zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj znalazłem się w swoim łóżku i zasnąłem. Chciałem choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym dniu i jutrzejszym koszmarze. Może to jednak ja powinienem mieć tę "dziewczynę"? Z jednej strony nie umiem kłamać tak dobrze, ale nie wiem jaka będzie moja reakcja, gdy zobaczę tulących się razem. Cały świat będzie przekonany, że są najsłodszą parą na świecie, a tylko my będziemy znali prawdę. Choć jaka będzie prawda?
- Harry!- znajomy głos dochodzący z przedpokoju sprawił, że bardziej zakopałem się pod puchową kołdrą. Jedyne czego chciałem to iść spać.
- Harry!! Wstawaj!!- drzwi otworzyły się i wiedziałem, że Louis zatrzymał się  na chwilę w drzwiach, by przyglądnąć się mi. Po chwili podszedł i potrząsnął mną.- Wiem, że nie śpisz! Wstawaj!!
- Louis. Daj mi spokój.- wymamrotałem wtulając się w poduszkę.- Jeszcze pięć minut.
- Będziemy spóźnieni.- oznajmił.
Milczałem i panowała cisza. Liczyłem na to, że jednak odpuści i da mi to pięć minut, o które błagam. Jednak nie dał mi. Poczułem, że całe ciepło nagle ucieka, i otacza mnie chłód, podczas gdy kołdra wylądowała na podłodze.
Zwinąłem się w kłębek i zadrżałem.
- Zimno.
- To się rusz mamy wywiad.
Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Nie śpieszy mi się na niego.- odwróciłem się i schowałem pod poduszką.
Chłopak westchnął i wstał. Odpuścił sobie. Uśmiechnąłem się pod nosem. I zacząłem zasypiać.
- O MATKO!!! LOUIS!!!- wrzasnąłem zrywając się z łóżka.
Byłem cały mokry. Chłopak zaśmiał się wylewając na mnie resztę wody.
Pośpiesznie wstałem na nogi i puściłem mu złowrogie spojrzenie, gdy on zwijał się ze śmiechu.
- Jak mogłeś!! Chciałem tylko pięć minut!! Tylko o to prosiłem!!- wrzasnąłem, a on z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie.
- Och, kochanie nie gniewaj się.
- Nie gniewaj! Nie doczekanie!
- Musimy iść.- stanął na palcach muskając moje wargi.- Później ci to wynagrodzę.
- Jak?- spytałem zaciekawiony.
- Po wywiadzie jesteśmy wolni. Pójdziemy na obiad, spacer, później może do kina.
- A potem?- spytałem.
- A później pozwolę ci zrobić co zechcesz.- uśmiechnął się.
- Wszystko?
- Wszytko.
Uśmiechnąłem się i poszedłem się ubrać.
Po śniadaniu przyjechał po nas ochroniarz.
Minęła godzina i zaczęliśmy przeprowadzać wywiad.
Temat dotyczył kolejnej trasy, płyty, układów  w zespole.
- Dobrze, a teraz pytanie na które czekają fanki. Który z was ma dziewczynę?- spytała reporterka.
- Ja mam!- oznajmił Louis.
- Och, czyli ty jesteś singlem?- zwróciła się do mnie. Już miałem powiedzieć, że nie, ale nie mogłem nas narażać.
- Tak. Na razie tak.
- Dobrze. Więc, Louis jak długo jesteś w związku?
Brunet zastanowił się. Konkretny termin nie był ustalony. Nie mógł powiedzieć przecież, że od wczoraj.
- Półtora roku?- zaśmiałem się, podając długość naszego związku. A on uśmiechnął się.
- Nie. Cztery miesiące.
Próbowałem się uśmiechnąć, ale marnie mi to wychodziło. Odwróciłem wzrok.
- Och, nie mówiłeś że masz tak długo dziewczynę. Jaka ona jest?
- Jest naprawdę cudowną dziewczyną. Miła, sympatyczna. Nie sposób jej nie lubić.
- Jak ma na imię?
- Emma.
Myślałem, że nie wytrzymam tam dłużej. Później temat zszedł na nową dziewczynę Louisa, a ja nie mówiłem dużo. I dobrze, bo każde słowo kosztowało mnie bardzo dużo.
Po wywiadzie wyszliśmy z sali.
- W porządku?- spytał Louis i uścisnął delikatnie moją dłoń.
- Jasne, że tak.- puściłem mu swój najlepszy uśmiech.
- To dobrze. Teraz będę tylko twój.- wyszeptał mi.
Kąciki moich ust automatycznie podniosły się.
- Harry!! Louis!!- zawołał znany głos. Odwróciliśmy się w jednej chwili. To był Paul. A za nim szła Emma.
- Nawet dobry wywiad. Jeszcze jakbyście ograniczyli te uśmiechy i spojrzenia to Larry za chwilę stanie się przeszłością. A i Harry.... te twoje miny to wiesz, że wygląda jakby was coś łączyło. Wiem, że znasz prawdę, ale nie ukazuj tego.
Pokiwałem głową, a tak naprawdę miałem mu wykrzyczeć to wszytko, ale nie chciałem marnować nikomu życia i poświęcić kariery chłopaków.
- Co dziś robicie?- spytał.
-Już nic. Wracamy do domu.- wzruszyłem ramionami.
-  Cudnie. W takim razie Emma i Louis możecie się pokazać. Jakiś spacer, zakupy. Macie być zakochani.
Zamilkłem. Moje pięści zacisnęły się.
- Emmmm..... ale mamy już plany na dzisiaj.- oznajmił Louis.
- A co mnie to obchodzi!- burknął Paul.- Macie być zakochani, a zakochani nie siedzą w osobnych domach.
- A nie za wcześnie, żeby się pokazywać razem?- spytałem.
- Co cię to odchodzi!! Będzie więcej negatywnych komentarzy do Em, ale plotki ucichną szybciej.
Emma skuliła się.
- Ale Paul... ja...- zaczął.
- Jedź Louis. Poradzimy sobie.- powiedziałem.
Spojrzał na mnie pytająco. A ja pokiwałem głową.
- W takim razie. Dobrze.- westchnął.


POV Emma:
Od samego rana ojciec suszył mi głowę o ten wywiad. Cały czas latał po moim pokoju od ściany do ściany, nie dając mi ani trochę prywatności. To było takie wkurzające. Masakra. Chciał nawet wejść ze mną do łazienki, kiedy szłam się ubrać, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i nie wszedł. Za to siedział za drzwiami i mnie pośpieszał. Puściłam wodę pod prysznicem, żeby go nie słuchać, ale on zaczął tedy krzyczeć jeszcze głośniej.
- Zaraz sąsiedzi usłyszą!! - odkrzyknęłam, mając nadzieję, że to pomoże. I w zasadzie trochę pomogło - nie krzyczał już tak głośno, tylko mówił przez drzwi donośnym głosem, który i tak, jak dla mnie był za głośny. Wreszcie wyszłam z łazienki, mając serdecznie dość jego wygłupów.
- Nareszcie wyszłaś, ile można siedzieć?! - jak zawsze pretensje.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy - sama chciałam już mieć to za sobą. Myślałam, że przedstawi mnie przed kamerami i tyle. Kiedy dojechaliśmy do studia, było tam pełno rozwrzeszczanych dziewczyn. No tak, fanki. Na szczęście mój tata jest ich menadżerem, więc mogliśmy spokojnie wejść bocznym wejściem. Ruszyłam za nim, idąc po korytarzach pełnych ludzi. Każde z nich leciało w zupełnie inną stronę, niosło coś innego. To było troche zabawne. Wreszcie dotarliśmy pod drzwi do sali, w której chłopaki dawali wywiad. Nie minęło 20 minut, a oni już wyszli. To dziwne, nie było żadnej kamery, która uchwyciłaby mnie i Louis'a.
- Harry!! Louis!! - usłyszałam obok siebie ten denerwujący krzyk, a zaraz potem mój tata ruszył w ich kierunku. Potem nawet nie słuchałam ich rozmowy. Patrzyłam na chłopaków. Harry był lekko uśmiechnięty, a Louis pochłonięty rozmową z moim ojcem. Nagle wyraz twarzy Harry'ego nabrał jakiejś dziwnej złości. Wróciłam do rzeczywistości i zrozumiałam dlaczego. Mam spędzić resztę dnia z jego, znaczy moim, ugh... GOD,  dobra, moim chłopakiem. Miał prawo być zły, rozumiem go. Pewnie mieli jakieś plany z resztą zespołu. Chcieli jak normalni ludzie, zrobić popcorn i usiąść przed telewizorem, żeby pooglądać te głupoty. Ach, to normalne życie... 
- Emma? - chrząknął Louis, a ja zobaczyłam, że mój ojciec już rozmawia z kim innym.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nic się nie dzieje, "skarbie" - zachichotał - Wiesz, co mamy zrobić?
- Nie za bardzo, ale zgaduję, że ojciec znów nas w coś wkopał?
- Yhym. Musimy iść razem, gdzieś do parku czy coś w tym stylu. Mamy się ogólnie pokazać publicznie.
- Wiedziałam, że on coś wymyśli - zawiesiłam smutno głowę.
- To nie twoja wina, nie mogłaś tego przewidzieć. - popatrzył się na mnie i na Harry'ego, który nadal wyglądał na złego.
- Co prawda, to prawda. - I tak mi było smutno, że musiałam im zepsuć plany na ten wieczór.
- To co, idziemy? Będziemy mieć to już z głowy. - zaproponował Louis.
- Dobra, chodźmy. 
Wyszliśmy z budynku i od razu wsiedliśmy do czarnego Land Rover'a. Auto podwiozło nas do miejskiego parku. Ja i Louis wysiedliśmy, a Harry pożegnawszy się z chłopakiem i nawet ze mną, co mnie nieco zdziwiło, pojechał do ich domu.
- Wiesz, że musimy się trzymać za ręce, przytulać i wogóle te sprawy? - zapytał brunet.
- Mniej więcej - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - też się uśmiechnął - troche pospacerujemy i zwracamy do domów?
- Jasne! Nie chcę, żeby wam coś przepadło.
- Komu? - zapytał zdziwiony.
- No tobie, Harry'emu i reszcie chłopaków. 
- Dziękuję, że ich rozumiesz. Już dawno nie mieliśmy chwili wytchnienia. Czasem tylko wieczorem, możemy się tak naprawdę powygłupiać i wogóle. Ale tak to cały czas mamy trasy, nagrania w studiu, teledyski i inne takie rzeczy. 
Powoli ruszyliśmy jedną z drożek wysypaną kamieniem.
- Nie dziwię się im. Każdy potrzebuje pobyć razem z przyjaciółmi, tak na lajcie. Cały czas pracujecie, więc rzadko możecie tak naprawdę spędzać ze sobą czas - czułam dziwny przypływ jakiejś "energii" albo czegoś w tym stylu, ale nigdy nie gadał w taki porąbany sposób. To się robi dziwne.
Usiedliśmy na jednej z ławek dalej kontynuując rozmowę. Z różnych stron zbierali się paparazzi i pstrykali zdjęcia. W pewnym momencie Louis powiedział mi do ucha. 
- Musimy się pocałować. Jest ich bardzo dużo. Jeśli mamy narobić szumu nad nami to właśnie teraz.
W pierwszej chwili mnie zatkało, jednak po chwili wybuchałam śmiechem, że niby opowiedział mi coś śmiesznego. Chłopak widocznie mnie zrozumiał, bo też zachichotał. Nie chciałam robić nikomu na złość, ale musiałam urzeczywistnić mój związek.
Przestałam się śmiać i położyłam dłoń na twarzy Louis'a. Nasze czoła lekko się zderzyły, a my przysunęliśmy się do siebie. Nasze nosy stykały się ze sobą, a wokół nas migotało tysiące fleszy. Nasze usta prawie się musnęły, jednak "prawie pocałunek" przerwało dzwonienie telefonu. Obydwoje odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy szukać po kieszeniach naszych IPhone' ów 5S. Okazało się, że to jego telefon. Chłopak popatrzył na wyświetlacz i odebrał.
- Halo?... Nie dziękuję. Dowodzenia. - przepraszam, jakaś baba z darmowym internetem. Zwariować można. - powiedział i przewrócił śmiesznie oczami.
Zaśmiałam się z tego, a on zdziwiony, potem też do mnie dołączył. Spędziliśmy w parku jeszcze trochę czasu, a potem każde z nas wróciło do domu.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi wejściowe, rzucił się na mnie ojciec, oczekując całego sprawozdania z "naszej pierwszej publicznej randki"

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 2

- I jak tam po spotkaniu?
- Nie udawaj, że aż tak bardzo interesuje Cię moje życie. - odburknęłam ojcu.
- Jasne, że nie. Ale chcę wiedzieć, czy nie zamierzasz wywinąć mi jakiegoś numeru.
- Bardzo chętnie bym to zrobiła.
- Jeśli chcesz to zrobić, to bardzo proszę, ale zastanów się nad skutkami - będziesz musiała zamieszkać z matką.
- Co?!?! Naprawdę?!?! Nie możesz mnie u niej zostawić!
- A niby dlaczego nie? Jeżeli zrobisz coś "nieodpowiedniego", możesz się pożegnać ze swoim pokojem w tym domu i zamieszkać w jednym mieszkaniu razem z matką i jej kochankiem. - powiedział tata. Mówił to z taką wielką swobodą, jakby nigdy nic się nie stało. Jakby zapomniał o tym, co zrobiła mu jego żona.
- Jak możesz tak spokojnie o tym mówić!?! Nie pamiętasz, co ona ci zrobiła?! - teraz bardziej wściekła byłam na matkę niż na ojca.
- Pamiętam, ale nie roztrząsam tego. Zostawiłem to dawno za sobą i tobie też to radzę.
- Taaaa, dzięki za złote słowa - wzięłam butelkę wody i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- A! I za jakieś 5 minut będzie kurczak! - krzyknął za mną.
- Nie jestem głodna! - odkrzyknęłam.
- Nie kłam, słyszałem jak burczy ci w brzuchu! - Yhym. Akurat słyszał. Zignorowałam jego ostatnie słowa, weszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i odetchnęłam z ulgą, że po tak męczącym dniu, mogę nareszcie się zrelaksować. Moje powieki ciężko opadły, a ja prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Prosz...
- Mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość: możesz nie zaczynać swojej pracy semestralnej, bo nawet nie skończysz tego roku.
- Co? Jak to? Dlaczego? - byłam zszokowana.
- Jak to, dlaczego? Przecież będziesz jeździła ze swoim chłopakiem w trasy koncertowe. Proste.
Byłam tak zdenerwowana, że chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam w kierunku taty. Ten jednak zdążył przymknąć drzwi i nie dostał. Potem usłyszałam tylko cichy śmiech w jego stylu i kroki schodzące po schodach.
Super. Najpierw psuje mi życie, załatwiając mi chłopaka, z którym nie chcę chodzić, a teraz rujnuje mi moją karierę. Co on sobie myśli?! To, że jest moim ojcem nie oznacza, że może mi rozkazywać z kim mam się spotykać. A poza tym o nie wie, ile czasu musiałam poświęcić, żeby dostać się na moje wymarzone studia. Myśli, że medycyna to taki łatwy zawód. Czy on kiedykolwiek próbował uczyć się biologii czy chemii. Pewnie miał same dwóje. Ale jednak wolę mieszkać z nim, niż z moją matką i tym draniem. Zbyt dużo złych wspomnień z nim związanych. Wolę tatę...
Z każdą następną myślą starałam się coraz bardziej śpiąca. W końcu postanowiłam iść umyć się, wyszczotkować zęby i iść spać. Kiedy byłam przebrana w moją piżamę i szłam w stronę łóżka, drzwi otworzyły się i staną w nich ojciec.
- Bardzo dobrze, że idziesz spać. Musisz być jutro wypoczęta, bo dziewczyna tak wielkiej gwiazdy, musi wyglądać przepięknie. - zrobił jeden ze swoich fałszywych uśmiechów i wyszedł. Wzięłam słuchawki, telefon i weszłam do łóżka. Podłączyłam je i włączyłam pierwszą lepszą muzykę. Tego właśnie potrzebowałam. Spokoju i muzyki. Oddałam się błogiej melodii piosenki i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. 

POV Harry:

Gdy tylko opuściliśmy gabinet Jonson'a mogliśmy choć przez chwilę przestać udawać. Tylko przez chwilę, bo gdy wrócimy do domu znów będziemy musieli udawać zwykłych przyjaciół. Mieszkamy razem z zespołem, a trudno jest powiedzieć swoim przyjaciołom, że jest się homoseksualnym. Jeszcze trudniej powiedzieć o tym swoim fanom. Właściwie to jest nie wykonalne. Ale gdy jest się tak bardzo zakochanym jak ja, czasem warto zaryzykować.
Ja i Louis jesteśmy razem od czasu, gdy się poznaliśmy. Jest najważniejszą osobą w moim życiu i nikt o tym nie wie.
- I co o tym myślisz?- spytał chłopak zajmując miejsce pasażera w samochodzie, przerywając tym samym moje myśli.
- Co mogę o tym myśleć, Louis?- spytałem.- Mój chłopak będzie spędzał całe popołudnia ze swoją dziewczyną. To chyba jest normalne, prawda?
Chłopak spojrzał na mnie.
- Harrieh, przecież wiesz, że to jest konieczne. Nie mieliśmy wyboru.- westchnąłem opierając się na kierownicy. - Przecież między nami to nic nie zmienia, prawda? Nadal będziesz dla mnie najważniejszy.
Jego ciepłe dłonie znalazły się na moim karku, wywołując przyjemny dreszcz.
- Tak, ale wiesz, że to jest dla mnie trudne. Nie dość, że muszę się ukrywać w pracy i w domu, to jeszcze ona będzie twoją „dziewczyną”.- spojrzałem na niego.
Gdy nie masz nawet kiedy okazać uczucia, to czasem drobne gesty wychodzą tak po prostu. Chwycenie dłoni, czułe słówka, bliskość. To wszystko przyczynia się do plotek. Gdyby nie one nie było by tej afery. Nie było by Emmy. A Larry istniał by tylko w naszych sercach. Moim i Louis'a.
- Przecież wiesz, że to nie jest naprawdę. Plotki ucichną i „zerwiemy” ze sobą.- pokazał cudzysłów w powietrzu.
- Ty i ona, czy ty i ja?- spytałem, a on zaśmiał się.
- Oczywiście, że ja i ona. Nigdy nie pozbyłbym się takiego skarbu jak ty.- pocałował mnie w usta.- A teraz pojedźmy coś zjeść. Jestem bardzo głodny.
- Dobrze.- zgodziłem się i pojechałem w stronę najbliższego Mc'Donald'a. Gdy tylko miałem wolną rękę, kładłem ją na udzie Louis'iego. Uwielbiałem spogląda, gdy wywoływało to u niego leciutki uśmiech. Milczeliśmy obydwoje. Musieliśmy to jakoś przetrawić. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale żyje się raz i warto ryzykować.
Po paru minutach zajęliśmy miejsca przy stoliku z wilczym apetytem przyglądając się naszej kolacji.

- Harry, wiesz, że jutro na wywiad idę z tobą.- oznajmił Louis odgryzając kawałek swojego cheeseburgera.
- Ze mną?- spytałem zdziwiony.
- Tak, jutro mamy razem iść. Tak jest zaplanowane. Ostatnio był Zayn i Liam, a teraz my.
Cudownie. Będę przy tym jak mój ukochany oznajmia całemu światu, że jest najszczęśliwszą osobą pod słońcem ze swoją dziewczyną.
- Przepraszam.- wyszeptał ze smutkiem.
- Hej, Lou, to nie jest twoja wina. To nie ty planujesz wywiady. W porządku.- uśmiechnąłem się i pogładziłem go po dłoni.
Uśmiechnął się lekko, ale wiedziałem, że czuje się z tym głupio. Ja też się tak czułem.

Gdy skończyliśmy wyszliśmy na zewnątrz. Nawet nie zauważyłem, że nasze dłonie są ze sobą splecione. Przypomniał mi o tym pisk kilku fanek.
- O matko!!! Larry istnieje!!- pisnęły.
Zarumieniliśmy się i od razu odsunęliśmy się. Paul jutro będzie nam suszył głowy, o „Niedorzeczne wybryki gówniarzy”.

- Ale chyba lubisz Emmę, jako osobę?- zapytał, gdy dojeżdżaliśmy.
- Jest nawet miła. Trochę widać, że skrzywdzona, ale nawet fajna.- oznajmiłem.
- Zdecydowanie. To wina ojca.- zauważył.
- Znasz Paul'a, on widzi tylko czubek swojego nosa.
Gdyby dowiedział się, że ja i Louis to prawda to by nas chyba zabił. Choć zrobiłoby to jakąś sensację na koniec zespołu, więc może nawet by się ucieszył. Byłby w centrum zainteresowania.
- W sumie współczuję jej.- oznajmił brunet.
- Tak, ja też Louis. Ale proszę możemy przestać rozmawiać o Emmie.- zaparkowałem na podjeździe.
- Przepraszam.
On zawsze robił się taki nieśmiały. Zawsze był tym szalonym i wesołym, ale gdy chodziło o bliskich to nie mógłby nikogo zranić. Kochałem to w nim. To jaki był.
Zbliżyłem się do niego, by nasze nosy się stykały.
- Nie musisz mnie cały czas przepraszać, kochanie. Nic nie jest z twojej winy. Jeszcze dużo nasłucham się o Emmie, więc zmieńmy temat. Dobrze?- wpiłem się w jego usta. Uśmiechnął się przez pocałunek.
Nie chętnie odsunąłem się od niego.
- Pora wracać do codzienności.- westchnąłem.
- Znajdziemy trochę czasu.- pocieszył. 
Po raz ostatni raz musnąłem jego usta, otwierając przy tym drzwi do innego świata. Tego rzeczywistego, gdzie temat Larry'ego jest tylko tematem żartów i plotką.
Gdy tylko weszliśmy do domu zostaliśmy zaatakowani przez trójkę chłopaków.
- Czemu tak długo!!- krzyknął Liam i zaczął prawić nam kazanie, którego i tak nikt nie słuchał.
- Kupiliście mi ten żel?- spytał Zayn poprawiając fryzurę.
- CO NA KOLACJĘ!!!- wrzasnął Niall zagłuszając wszystkich.
- Nic nie kupiliśmy. Byliśmy u Paul'a. I musieliśmy porozmawiać.- oznajmiłem.
- I nie. Nie ma nic na kolację. Jedliśmy już.- dodał Louis.
- U Paul'a? Cały dzień?- Zdziwił się Liam.- Co tak długo?
Zdecydowanie, nie chcieliśmy mówić im o ustawce.
- Nie pytaj ich co tak długo. Zapytaj GDZIE KOLACJA!!!- krzyknął wkurzony Niall.
- Mówiliśmy o plotkach o..... Larry'm.- wytłumaczył Louis i wszyscy zamilkli.
- Ooooo!!- uśmiechnęli się robiąc słodkie miny.- Nasza kochana parka.
- Dajcie spokój.- zaśmiałem się. Czasem wydawało mi się, że oni znali nasz sekret. Ale nie mówiliśmy o nim nigdy, bo nie wiadomo jaka byłaby prawdziwa reakcja. Na pewno wywaliliby nas z domu. Może stracilibyśmy najlepszych kumpli. I to byłby koniec zespołu. Tego o czym marzyliśmy całe życie.
- I co uzgodniliście?- spytał Zayn.
- Właściwie to nic.- odparłem szybko.
- Nic?
- Tak wyszło.- wzruszył ramionami Louis.- Niall, jak chcesz to zrobię ci pizzę.
- PIZZA!!- krzyknął Irlandczyk i zniknął w kuchni z brunetem.
Louis wiedział, jak odwrócić uwagę. Zero tłumaczeń. I dobrze. Mogłem na chwilę zapomnieć, że jutro będzie początek moich najgorszych dni.

Rozdział 1

- Pojawia się coraz więcej plotek, że Larry Stylinson istnieje. Z tego nie wyjdziemy już tak łatwo.- oznajmił mój ojciec podczas śniadania. Westchnął przeglądając gazetę.
- I po co mi to mówisz?- spytałam przeglądając kolejne sms-y.- To jest twój zespół i twoja praca.
- Tak i dzięki niej masz piękny dom, ciuchy i te swoje gadżety.- burknął.
Westchnęłam.
- No to co mam ci powiedzieć? Niech oni przestaną spędzać tyle czasu razem i wszystko wróci do normy.
- To nie jest takie łatwe, jak ci się wydaje.
- To co zamierzasz zrobić?- spytałam.
Milczał przez chwilę, po czym klasnął w dłonie. 
- Któryś z nich musi mieć dziewczynę. Udawaną. Będą się pokazywać i w ogóle.
- Świetny pomysł.- uśmiechnęłam się sarkastycznie - Teraz tylko musisz znaleźć tą dziewczynę.
- Już znalazłem.- spojrzałam na tatę ze zdziwieniem.
- Kogo?
- Ciebie.
- Zwariowałeś?! Nie mogę udawać, że jestem dziewczyną, któregoś z chłopaków! Wszyscy wiedzą, że jestem twoją córką.
- Ale tylko parę osób  w pracy. Nikt nie wie, że jesteś córką menadżera One Direction.- oznajmił z uśmiechem.
Tata rzadko mówił  o mnie. Sama nie mogłam powiedzieć kim jest mój tata w szkole. Zawsze musiałam coś zmyślać.
- Nie! Nie zgadzam się na to!- wstałam.- Nie mogę!
- Żabciu, przecież to tylko udawanie. Jesteście w podobnym wieku. Będziesz miała pracę.- oznajmił.
- Ja studiuję!!- przypomniałam mu.
- Co z tego? Zwiedzisz trochę świata, poznasz nowych przyjaciół i będzie dobrze.
- Ale tato....
- Żadnych ale, dzwonię do Simona, wszystko załatwione.- wstał z miejsca i zaczął wybierać numer.
- Nie możesz mi tego robić!!- krzyknęłam.
Odwrócił się w moją stronę.
- Właśnie, że mogę. To ja cię utrzymuję! To ja płacę za twoje studia. To co robisz zależy ode mnie. - mówiąc to uśmiechnął się triumfalnie i zniknął za drzwiami.
Nie mogłam nic powiedzieć. 
 Właśnie tak wygląda moje życie. Od rozwodu rodziców, zamieszkałam z tatą. Gdy powstał znany zespół One Direction, ojciec został ich menadżerem. Nigdy nie miał dla mnie czasu. Był skupiony na karierze swojej i chłopców. Ale przyzwyczaiłam się. Jedyny problem, że ojciec zawsze podejmował decyzję za mnie, patrząc by wszystko było dobre dla niego.
Tym razem też.
- Świetnie, że podpisaliśmy tę umowę.- uśmiechnął się do taty jakiś facet, gdy szliśmy do jednego z pokoi biurowca.
- Ja też się cieszę. Emma na pewno nie zawiedzie.- powiedział nie patrząc na mnie.
Weszliśmy we dwójkę do pokoju gdzie siedzieli Louis i Harry.
Wstali na nasz widok.
- Chłopcy poznajcie moją córkę Emmę.- przedstawił mnie.
- Nie mówiłeś, że masz córkę.- zdziwił się Louis.
Wiedziałam. Nawet oni mnie nie znali.
- Zwłaszcza, że jest taka ładna.- flirtował Harry.
- Uspokój się Harry, nie wystarczam ci.- zaśmiał się Louis.
- Dobra chłopaki. Przestańcie.- oznajmił tata.- Zbyt dużo jest plotek na temat Larry'ego. Powiem wam co zrobicie. Zero wspólnych zdjęć. Spojrzeń. Siedzenia koło siebie. Drobnych gestów.
- Jedynym słowem zero przyjaźni?- zapytał zdołowany Louis.
- Dokładnie. Ważniejsza jest wasza kariera.- oznajmił stanowczo.
- Przecież nie możesz zabronić nam przyjaźni.- postawił się Harry, a w jego głosie wyczuć można było złość.
- Właśnie to robię.- burknął ojciec. Milczałam, choć bardzo chciałam mu się odgryźć.- Ale żeby było wam łatwiej, to mam dla was pomoc. Jeden z was będzie chodził z Emmą. Kto chętny?
Poczerwieniałam ze złości.
- Możesz przestać robić ze mnie nagrodę do licytacji!- warknęłam.
- Emma, umawialiśmy się.- oznajmił ostro.- Zero takich. Pamiętaj, że mimo, iż jesteś moją córką, to pracujesz teraz dla mnie.
Chłopcy puścili mi tylko współczujące spojrzenie, gdy odebrało mi mowę i opadłam na fotel.
- Wiesz, ja chyba nie umiem tak kłamać, więc.....- zaczął zakłopotany Harry patrząc na mnie smutno.
- Może być moją "dziewczyną".- powiedział szybko Louis i spojrzał ze smutkiem w stronę przyjaciela.
- Świetnie, pogadajcie sobie. Jutro na wywiadzie ogłosisz, że jesteście razem i genialnie.
Wyszedł.  Zostałam sama. Zupełnie sama. Z dwójką nieznajomych, a jeden z nich był moim chłopakiem. 

Czułam wściekłość w stosunku do taty, a chłopaki chyba to widzieli, bo nie odzywali się do mnie. I dobrze. Mogę się uspokoić. Wstałam i podeszłam do stołu, aby nalać sobie wody.
- Więc jesteś Emma? - zapytał Louis.
- Nie da się ukryć - niegrzeczne mu odpowiedziałam.
Nastała chwila milczenia. Postanowiłam przeprosić ich za zachowanie swoje.
- Przepraszam, że was tak traktuję. To wszystko przez mojego ojca. Sami wiecie, jaki on jest.
Obaj popatrzyli na siebie ze zrozumieniem.
- Nic się nie stało. Znamy go prawie tak dobrze, jak ty, więc... - powiedział Harry.
- Więc, dobrze cię rozumiemy. - dokończył Louis.
Oni są tacy słodcy. Właściwie mogliby być razem. - pomyślałam.
Od tej chwili zaczęliśmy swobodnie rozmawiać o ich trasach koncertowych, wywiadach i występach w show. Ale chłopaków bardziej interesował mój świat, ten normalny, bez sławy i wszystkich ludzi z ochrony. Pytali o to, gdzie studiuję, jak długo, pytali jak wygląda jeden dzień na uczelni. Widać, że tęsknią za normalnością.
Po prawie całym dniu rozmowy byliśmy już dobrymi znajomymi. Nagle Harry'emu zadzwonił telefon.
- Przepraszam, Niall dzwoni.
Wstał i odszedł od stołu. Razem z Louis'em zamilkliśmy słuchając rozmowy.
- Tak... Zaraz... Dobra, dobra. Już wracamy. - rozłączył się. - Niestety chłopaki martwią się o nas... -
W tym momencie Louis strzelił Harry'emu spojrzenie "czyżby? " -... No dobra. Podejrzewają, że robimy coś... yyyyyy, jakby to powiedzieć... gejowskiego. - dokończył.
- Tak, późno jest, ja też już będę wracać do domu - powiedziałam, bo chociaż może tak późno nie było, ja musiałam zacząć robić pracę semestralną.
Wyszliśmy z sali i udaliśmy się w kierunku windy. Akurat jakaś jechała z góry i zatrzymała się na naszym piętrze. Wysiadł z niej wysoki mężczyzna i gruba kobieta. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy na dół.
- To do zobaczenia jutro, Emma - pożegnał się Louis i uścisnął mnie.
- Tak, do zobaczenia.
- Jesteś naprawdę niesamowitą dziewczyną. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy - powiedział Harry i również zarzucił swoje ręce na moje ramiona, przytulając mnie.
- Też mam taką nadzieję.
Potem każdy rozszedł się w swoją stronę.
Kiedy taksówka pojechała pod mój dom, zapłaciłam i wsiadłam. Ruszyłam w jego stronę, z każdym krokiem przyśpieszając, bo na dworze zrobiło się jakoś chłodno. Otworzyłam drzwi i od razu poczułam, jak ciepłe powietrze zderza się z moim ciałem. Weszłam szybko i zamknęłam drzwi.
Teraz dopiero poczułam zapach pieczonego kurczaka. To specjał mojego taty. Robi go zawsze, gdy chce mi coś wynagrodzić. Jednak kurczak nie wynagradza długich nieobecności i wykorzystywania własnej córki. Dlatego postanowiłam zignorować tą przepyszną woń i znaleźć się jak najszybciej w swoim pokoju. Ale mój żołądek miał inne plany. Nagle poczułam straszny głód. Musiałam wejść do kuchni, aby coś przekąsić.
W pomieszczeniu zostałam tatę, który właśnie sprawdzał, czy skórka jest dość chrupiąca. Wyjął głowę z piekarnika, popatrzył na mnie, uśmiechnął się i zapytał z nutką sarkazmu:
- I jak tam po spotkaniu?
              

środa, 10 września 2014

Prolog



                Czasem w życiu pojawiają się osoby, które mogą całkowicie zmienić nasze życie. Mogą nam pomóc żyć lepiej lub zniszczyć wszystko.
Tajemnica skrywana przed wszystkimi. Ukryta w głębi serc dwóch członków znanego boys band'u. I jedna dziewczyna. Czy tajemnica wyjdzie na jaw? Czy sekret nadal będzie bezpieczny?
Czy nowa znajomość stanie na drodze miłości? Jaka będzie reakcja przyjaciół i rodziny?
              Czas przyniesie odpowiedź....

                     We Are A Secret

Występują:


jako
 Louis Tomlinson
                                 Żyje się tylko raz i trzeba to wykorzystać.
                                       Ale musi być jeden stały punkt.
                                        Ktoś kto trzyma cię przy ziemi.
                       Trzeba odnaleźć osobę, która będzie dla ciebie najważniejsza.

jako
Harry Styles
                   Życie jest zabawą, ale czasem to staje się niebezpieczne.
                               Miłość jest tym co może nas wesprzeć.
                   Ale co jeśli to ona staje się problemem naszego życia?


jako
Emma Jonson
 
                                           Nie można nikomu zbyt ufać.
                                     Ale czasem pojawia się osoba,
                              której jesteś w stanie powiedzieć wszystko.
                                                        Przyjaciel.
                                          Znasz jego sekrety, a on twoje.


                                              Robert Downey Jr.
jako
Paul Jonson
 
Kariera jest naszym życiem.
 Najważniejsze by wszystko było poukładane. 
W życiu nie ma miłości. 
Liczą się pieniądze. 

A także:

jako 
Zayn Malik

jako
Niall Horan


jako
Liam Payne