sobota, 11 października 2014

Rozdział 8.

TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI WULGARNE I NIE TYLKO ;) CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ !!!!!!!!!!!!!!!!!
***********************************

POV Emma:
Zacznijmy od początku. Od kiedy jestem u mojej matki i jej "partnera" mam wszystko gdzieś. Siedzę cały czas w swoim starym pokoju i słucham rocka, heavy metalu i innych takich rzeczy. Jednak powoli kończy mi się cierpliwość. Za każdym razem, kiedy schodzę do kuchni muszę patrzyć na tego obleśnego typa, który udaje, że nic się nie stało. Czasami mam ochotę wykrzyczeć mu w twarz: "Myślisz, że możesz udawać, że nic się nie stało???!!! Jesteś takim cholernym dupkiem!!!!", czymś w niego rzucić, najlepiej żeby of razu go uszkodzić i uciec z domu. Z dala od matki, z dala od ojca. Tylko ja i moje życie. Nikt by mi wyedy nie rozkazywał, nie wtryniał się w moje życie. Dałabym sobie radę sama, tylko musiałabym znaleźć pracę. Ale dla tak młodych osób jak ja, zawse się coś znajdzie. Nienawidzę swojej rodziny. Nienawidzę wszystkiego, co jest z nią w jakiś sposób związane. Chcę się wszystkiego pozbyć, zacząć od początku, z czystą kartą...
- Emma!!! - z dołu zachuczał tubalny głos tego głupiego pijaka.
- Czego?!?!
- Chodź tu natychmiast!!
- Weź się wypchaj!!!
- A ch*j ci!
- Tobie też - wymruczałam i z powrotem nasunęłam słuchawki na uszy. Akurat leciał Nickelback - Edge Of A Revolution. Mocne brzmienie uderzyło do mojej głowy. To było cudowne uczucie móc oderwać się od tego całego gówna i zapomnieć o nim.
Nagle poczułam jak ktoś zrywa mi słuchawki z uszu.
- Co robisz?!?! - nieźle mnie wkurzył ten facet.
- Wstawaj!
- Sam wstawaj! I wynoś się z mojego pokoju!
- Sama się wynoś z mojego domu!
- To nie twój dom, tylko mojej matki!
- Twoja matka należy do mnie, zresztą ty też! - wykrzyczał mi to w twarz i strzelił mi z liścia w lewy policzek. Cios był tak mocny, że upadłam. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje, lecz jakimś cudem odzyskałam świadomość. Ten dureń stał nade mną z butelką whisky i śmiał się. Powoli podniosłam się najpierw na rękach, potem na nogach, aż stanęłam wyprostowana przed tym debilem.
- Wynoś się w tego pokoju - warknęłam na niego, jednak sprawiło mi to bardzo dużo bólu.
Uśmiech znikł z jego twarzy, a na jego miejscu pojawiła się wściekłość. Jednakże nie wymierzył mi żadnego ciosu, tylko pokazał mi środkowy palec i wyszedł chwiejnym krokiem z pomieszczenia. Poczułam, że krew cieknie mi z wargi, dlatego poszłam do łazienki. Kiedy stanęłam przed lustrem sama się przestraszyłam. Mój lewy policzek, którego zresztą nie czułam, był już prawie cały spuchnięty, a dolna warga przecięta. Kiedyś się zemszczę - pomyślałam - Jak moją  matką wytrzymuje z takim palantem i skończonym durniem?
Przez resztę dnia zostałam w domu, ponieważ nie wypadało mi wyjść z takim siniakiem. A poza tym media się jeszcze dowiedzą, gdzie jestem i przyjadą robić zdjęcia. A tego byłoby już za wiele. Swoją drogą ciekawe co robią teraz chłopcy?...

POV Harry:
-To taki cudowny dzień.-Louis przeciągnął się i wyciągnął walizkę z bagażnika taksówki.-Całkiem sam przez cały tydzień. Uśmiechnąłem się i zakładając okulary zapłaciłem kierowcy za drogę z lotniska. Słońce paliło niemiłosiernie jak to na Florydzie i to mi się podobało. Bez krzyku fanek i bez ukrywania się. Tylko on i ja. Bez problemów,pracy, Paula i bez Emmy.
-Mieliśmy rezerwację na ten tydzień na nazwisko Tomlinson.- powiedział chłopak, gdy weszliśmy do dużego holu .Młoda recepcjonistka pokiwała głową i z uśmiechem zaprowadziła nas pod pokój 296. Podziękowaliśmy i weszliśmy do środka.
-Jest piękny.-westchnąłem. Rozglądnąłem się. Pokój był bardzo duży i przestronny.  Duże przesuwne  drzwi umieszczone były od strony morza przez co wyraźnie dało się usłyszeć szum wody. Co do samego pokoju był bardzo jasny. Na środku stało duże zdobione łóżko. Przerwałem moją facscynację pokojem, gdy poczułem że Louis wkłada dłoń do kieszeni moich spodni i wyciąga telefon.
-Co ty robisz?-zmarszyczyłem brwi widząc, że wyłacza go.
-Po prostu nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał.-oznajmił wyłączając swoje urządzenie.
-W czym? w rozpakowywaniu się?
Chłopak spojrzał na mnie i wyszeptał zmysłowo.
-Pragnę cię Harry.
Zareagowałem pośpiesznie popychając chłopaka na łóżko i wpiłem się w jego usta.
Przywarłem do niego ściągając jego koszukę i spodnie,gdy on pozbył się mojej całując klatkę piersiową.  Uśmiechnął się lekko, gdy moje ciało zareagowało dreszczem na pieszczotę.
Teraz był moment na który tak długo czekałem.

POV Louis:
Tego mi brakowalo mi przez ten czas. Dopiero teraz zobaczyłem jak spragniony byłem jego dotyku. Nasze spocone ciała ocierały się siebie sprawając ze traciłem glowe.Moje rozgrzane ciało przechodzily fale dreszczy pod wpływem jego pocałunków.
Wygiąłem się pod nim w łuk, gdy jego zęby przygryzły moją szyję pozostawiając na niej czerwony, widoczny znak z którego chłopak był teraz bardzo dumny. Jego dłonie schodziły coraz niżej doprowadzając do obłędu. Po chwili po moim ciele rozeszło się uczucie przyjemnosci na pograniczu z bolem. Cały pokój został wypełniony moim stłumionym krzykiem.Po chwili odprężyłem się, a Harry puścił mi jeden ze swoich seksownych uśmiechów i pocałował przelotnie mój brzuch. Zaczynałem być coraz bardziej podniecony widokiem zmęczonego i spoconego Harryego który pochylał się nade mna co chwile obdarowujac mnie  niedbalymi pocalunkami .Gdy poczułem,że zbliża się koniec Harry jęknął i doszedł a ja z nim. Po chwili opadł koło mnie i przysunął głośno dysząc. Gdy nasze oddechy uspokoiły się pocałowałem go wywołając uśmiech.                     
-Kocham cię, Harry.-wyszeptałem urywanym oddechem.
-Kocham cię LouLou.

Ten rozdział napisałyśmy razem. Mamy nadzieję, że wam się podobało :)

sobota, 4 października 2014

Rozdział 7

- Szybko wróciliście.- oznajmiłem schodząc na dół, gdzie zobaczyłem Nialla.
- Wróciłem tylko ja. Zayn i Liam zostali z dziewczynami.- chłopak wzruszył ramionami.- A właśnie gdzie jest Louis?
- Śpi. Jest zmęczony po.....-
- Randce z dziewczyną, o której nam nie powiedział.- oburzył się blondyn i otworzył lodówkę, wyciągając z niej sok.
- On... to nie takie proste. Myślę, że musicie sami z nim pogadać.- westchnąłem. Louis powinien powiedzieć im prawdę. Boję się tylko, że oni domyślą, się, że nas coś łączy. Jak mogę powiedzieć przyjaciołom, że jestem gejem.  Przecież jesteśmy facetami i mieszkamy razem.
- Tak Louis zdecydowanie musi wytłumaczyć, dlaczego ukrywał przed nami taką ślicznotkę. I to przez prawie pół roku.- chłopak zatrzasnął drzwiczki i spojrzał na mnie.- A ty co robiłeś, Harry?
- Nic.- oznajmiłem szybko.
- Jesteś pewien?
- Tak o co ci chodzi?- spytałem wzdychając.
- O to, że masz rozpięty pasek od spodni i....- spojrzał na mnie zdziwiony. Spojrzałem na dół. Rzeczywiście pasek był rozpięty, a nieduże wybrzuszenie nadal było widoczne. Zaczerwieniłem się i zapiąłem pasek. Chyba będę kiedyś musiał zabić Louisa.
- Czy ty ukrywasz w swoim pokoju jakąś ładną blondynkę, o której nie wiemy?- spytał zakładając ręce na boki.
Nie, ale w pokoju obok jest przystojny brunet.
- Daj spokój Niall....- wymamrotałem.
- Och coś tu się kryje. Czegoś nie wiem.- spojrzał na mnie, szukając jakiejkolwiek oznaki.- Ale ja się dowiem.
Od razu przez moją myśl przebiegły możliwe scenariusze, gdzie Niall dowiaduje się prawy i żaden nie był pozytywny.
- Jestem zmęczony Niall.- ziewnąłem.- Dobranoc stary.
Odwróciłem się i zostawiłem za sobą chłopaka.
Powędrowałem prosto do łóżka.
Ten dzień był zdecydowanie zbyt długi.

Kolejnego dnia obudziłem się z uczuciem, że ktoś mnie całuje.
Uśmiechnąłem się mimowolnie i uchyliłem oczy, czego od razu pożałowałem, przez promienie słońca wbijające się przez odsłonięte okno. Odwróciłem  się na drugi bok zderzając z czyimś ciepłym ciałem. Znany zapach perfum dotarł do moich nozdrzy powodując ciepło rozchodzące się po moim ciele.
Przysunąłem się bliżej znanej mi osoby i wtuliłem się w jego koszulkę.
- Dzień dobry śpiąca królewno.- zachichotał Louis i złożył pocałunek na moich ustach.
Wymruczałem coś pod nosem jeszcze śpiąco i starałem się oddać niedbale pocałunek z zamkniętymi jeszcze oczami.
Przeciągnąłem się i ziewnąłem otwierając zaspane oczy, by ujrzeć najpiękniejszy widok jaki mógłbym zobaczyć.
Louis był już ubrany i jak zawsze gotowy. To on zwykle wstawał wcześniej niż ja.
- Wyspałeś się już?- spytałem przypominając sobie ostatni wieczór, gdy zasypiał na stojąco.
- Zdecydowanie tak.- uśmiechnął się.- I myślę, że to idealny moment, żeby skończyć to co zaczęliśmy wczoraj.
Uśmiechnąłem się.
- A chłopcy?
- Niall wyszedł gdzieś, a chłopaki mają kaca i jeszcze śpią.- wymruczał w moje usta.
Przyciągnąłem go do siebie, tak że usiadł na mnie okrakiem i odwzajemniłem pocałunek.
Jego usta smakowały tak dobrze.
Przejechałem dłońmi po jego torsie i zacząłem żałować, że dziś ubrał koszulę. Mruknąłem nie zadowolony, gdy cienki materiał stanął na mojej drodze. Chłopak zaśmiał się cicho, gdy ja zacząłem rozpinać jego koszulę. Jego usta powędrowały na moją szyję. Jęknąłem, gdy zostawiły czerwony ślad na niej. Czułem jak chłopak uśmiecha się, na widok swojego dzieła i składa na nim delikatny pocałunek.
- Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś mój.- wyszeptał mi do ucha zmysłowym głosem, co sprawiło że zrobiło mi się gorąco.
Mój organizm domagał się kontynuacji. Chłopak widząc moje zniecierpliwienie uśmiechnął się i ściągnął moje spodnie od piżamy i pozbył koszulki. Spojrzał na mnie i pocałował mój brzuch. Stado motyli zatrzepotało wewnątrz mnie, gdy chłopak chwycił za gumkę od bokserek.
W tej chwili rozbrzmiał dźwięk telefonu. Louis spojrzał na niego i westchnął.
- To Paul.- oznajmił ze smutkiem.
- Odbierz.
Chłopak odebrał i zaczął chwilę rozmawiać. Po chwili skończył.
- Co jest?- spytałem.
- Emma raczej nie przyjdzie przed koncertem i na koncert. Powiedział, że pojawi się znowu, gdy zmądrzeje.- oznajmił zdziwiony.
- To znaczy, że mamy więcej czasu dla siebie.- wzruszyłem ramionami.
- Tak, ale dziwne, o co mu chodziło?- zastanawiał się.
- Nie wiem Louis. Ale pomyślimy o tym później, dobrze? Na razie może skończmy.
Chłopak spojrzał na mnie przypominając sobie co ma robić i oblizał się. Schylił się by ponownie mnie pocałować, gdy...... rozległ się głos Liama.
- Louis!!! Gdzie my mamy te tabletki na głowę!!!
- Ała!! Pogięło cię!! Nie drzyj się!!!- wrzasnął Zayn.
Lou westchnął, gdy kroki zaczęły się zbliżać.
- Hej, w porządku.- dotknąłem jego ramienia.- Dokończymy kiedy indziej.
- Znowu. Znowu ktoś nam przerywa.- jęknął i zaczął zapinać koszulkę, chodząc ze mnie.- Za chwilę mamy trasę. Wtedy już będziemy udawać tylko przyjaciół.
- To może wyjedziemy gdzieś wcześniej. Tylko we dwoje.- zaproponowałem, a oczy chłopaka zabłyszczały.

piątek, 3 października 2014

Rozdział 6.

POV Louis
- No dobra, koniec tych czułości. Chodźmy coś zjeść, bo umieram z głodu - postanowiłem rozluźnić atmosferę i rozweselić Harry'ego. Jego smutek udzielał mi się także.
- Dobra - powoli na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Zeszliśmy na dół i zaczęliśmy przeszukiwać lodówkę, jednak żadne z nas nic nie znalazło.
- To co robimy? - zapytał niewinnie Harry. Nie ukrywałem, że bardzo mnie to podnieciło, więc Harry'emu udało się dostrzec wybrzuszenie w moim kroku. Zachichotał cicho i zbliżył się do mnie. Lekko pocałował mnie w usta i musnął swoją ręką mój krok:
- Poczekaj jeszcze chwilę, ja też jestem bardzo głodny. Obiecuję, że jeśli tylko coś zjemy to dostaniesz to, czego chcesz - powiedział i poszedł do salonu.
W myślach od razu zaczęły się tworzyć różne wizje. Ale najpierw musiałem coś zjeść, bo głód był nie do zniesienia.
- Harry! Może być pizza?
- Cokolwiek, byleby coś zjeść!
Szybko wybrałem numer jakiejś pizzerini, który miałem zapisany w telefonie.
- Będzie za pół godziny! - poinformowałem chłopaka.
- Dobra!
Aby zabić czas, postanowiłem dołączyć do Harry'ego przed telewizorem. Chłopak oglądał jakąś bajkę.
- Co to jest? - zapytałem.
- Nie wiem, jakieś coś dla dzieci.
Strzeliłem mu spojrzenie w stylu "serio???", a on się zaśmiał. Objął mnie swoją drogą ręką i oparł głowę na mojej. Moje oczy same pozwoli się zamykały. Byłem bardzo zmęczony tym dniem, jednak obiecałem coś mojemu chłopakowi i muszę dotrzymać słowa.
- Lou, śpisz?
- Nie,nie Harry - zapewniałem go.
- Połóż się na moich nogach, będzie ci wygodniej - puścił zalotnie oczko. - No dobrze - powiedziałem, osiągając się. Kiedy moja głowa leżała na jego udach, nachylił się i złożył pocałunek na moim policzku.
Chyba przysnąłem, bo pół godziny minęło dość krótko. Obudził mnie dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć - poinformował mnie Harry i delikatnie się podniósł. Moja głowa opadła na kanapę. Dopiero teraz zorientowałem się, że jestem przykryty koszulą chłopaka. Zamknęłem oczy, mając nadzieję na jeszcze chwilę snu, jednak do pokoju wszedł Harry.
- Jeśli chcesz jeszcze coś zjeść, to rusz ten cudowny tyłeczek z kanapy i chodź weź sobie pizzę.
Zaspanym zsunąłem się na podłogę, dopiero podniosłem się i chwiejnym krokiem dotarłem do pudełka z jedzeniem. Zostały tylko 3 kawałki, a mój chłopak kończył jeść swój 4. Kiedy sięgnął po 5 zapytałem:
- Zostawisz mi coś kochanie?
Popatrzył się chwilę na mnie, po czym na pizzę i ze smutnym wzrokiem cofnął rękę. Chwyciłem jeden z swoich kawałków i ugryzłem. Smakował bardzo dobrze.
Kiedy skończyłem swoją część, Harry pojawił się w kuchni, aby przypomnieć mi o jego obietnicy. Dlatego szybko zmyliśmy naczynia i udaliśmy się do sypialni. Ledwie drzwi się zamknęły, poczułem usta Harry'ego na swojej szyi, które potem zaczęły schodzić coraz niżej. Ja tymczasem powoli rozpiąłem jego pasek i rozsunąłem rozporek. Jego spodnie opadły na ziemię, a on przerwał całowanie mnie i zdjął je do końca. Ja również ściągnąłem spodnie i zacząłem koszulkę, kiedy nagle chłopak chwycił mnie z dłonie:
- Daj, ja to zrobię.
Powoli ściągnął koszulkę i zaczął całować mnie po całej klatce piersiowej.
- Nie przestawaj Harry... - oddałem się jego niebiańskim pieszczotom.
POV Harry
Wiedziałem, że Louis uwielbia, gdy się go całuje, zwłaszcza w okolicach pępka. Tak, jest cały mój, tylko mój i nikogo więcej. Chłopak masował moje krocze, tak że kiedy oderwałem się od całowania go, moje bokserki były nabrzmiałe.
- Popatrz co zrobiłeś - powiedziałem z udawanym wyrzutem. Lou popatrzył się na moje i swoje krocze i zapytał:
- A ty? Obaj zaśmialiśmy się i znów zaczęliśmy się całować.
Nagle na dole usłyszeliśmy krzątanie i krzyki: Harry! Louis! Gdzie jesteście? To był Niall. Co in tu robi? Przecież jest dopiero... yyyyyy... No właśnie, która jest? Szybko popatrzyłem na zegarek, który stał na stoliku nocnym. Już 01:25. Czemu tak wcześnie wrócili?
- Jestem na górze!
Popatrzyłem smutno na Lou, a on tylko lekko się uśmiechnął na pocieszenie i wszedł do łóżka. No tak, jest przecież bardzo zmęczony po dzisiejszym dniu. Przytuliłem go, pocałowałem i wyszedłem z pokoju, gasząc światło. Poczułem się jak rodzic - odpowiedzialny za swoje dzieci.

POV Emma:
- Dziś masz iść na koncert chłopaków. Masz pojawić się tam wcześniej, bo po pozujecie trochę, a potem after party.- powiedział tata z rozmachem otwierając drzwi do mojego pokoju, nie pytając o nic.
Przerwałam przeglądanie swojej szafy i wyciągnęłam z niej jeansy i bluzkę.
- Nie mogę. Dziś idę na uczelnię i muszę skończyć projekt. Potem zamierzałam spotkać się z przyjaciółmi.- westchnęłam i ułożyłam rzeczy na łóżku.
- A co mnie to obchodzi.- usiadł na łóżku nie przejmując się, że leży na nim moja bluzka.- Mówiłem ci, koniec z twoimi studiami. Masz przerwać ten rok.
- Co?! Nie masz prawa mówić mi co mam robić!!- warknęłam.- Nie mam zamiaru cię słuchać!
-Posłuchaj małolato.- tata stanął blisko mnie, zdecydowanie zbyt blisko.- Nie będziesz na mnie podnosić głosu. To ja płacę za twoje utrzymanie, za studia i beze mnie nie masz nic. A teraz pracujesz dla mnie i jeśli nie chcesz tego to wynoś się z tego domu.
- Nie będę cię słuchać. Nie możesz mi rozkazywać!
- Nie mogę?- uniósł brew i uśmiechnął się.- W takim razie jak to przemyślisz to skończ z tymi studiami i wróć do domu.
- Jestem w domu.- parsknęłam i przewróciłam oczami.
- Nie prawda.- zaprzeczył.- To mój dom. Wracaj do matki.
Wtedy mój świat się zawalił. Nie wierzyłam w to, że mój ojciec jest w stanie to zrobić, do czasu, gdy nie wysadził mnie przed ruderą, w której mieszkała z moim ojczymem.
- Zastanów się jak ma wyglądać twoje życie, kochanie. Życie z pijakami, czy wygodne łóżeczko.- zaśmiał się i odjechał z piskiem opon.
Zostałam sama. Z dwoma walizkami. Na wprost domu koszmaru. Domu, w którym miałam zamieszkać. Otarłam łzę spływającą po moim policzku.
Zapukałam w stare, próchniejące drzwi.  Po chwili otworzył je wysoki, gruby mężczyzna przesiąknięty alkoholem i papierosami. Za nim stała drobna kobieta.
- O Emma.- ucieszyła się.- Witaj w domu.
 

wtorek, 23 września 2014

Rozdział 5.

POV Emma:
Cały czas ma przed oczami blask fleszy, który mnie oślepia i strasznie wkurza. Nie sądziłam, że media mogą być aż tak nachalne, byleby tylko zrobić jedno powalone zdjęcie. Ten świat naprawdę zwariował. Ludzie potrafią prześladować kogoś przez cały czas, potem trzasną fotkę i do widzenia. Nie rozumiem, co w "moim związku z Louis'em" jest takie niesamowite. Gdyby tylko znali prawdę... Z tymi myślami dotarłam do domu. Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe, wszędzie panował mrok. Taaa, ojciec jeszcze nie wrócił. Ciekawe, gdzie się szwęda? A zresztą, to nie moja sprawa. Zajęłam płaszczyk i powiesiłam go w korytarzu. Ruszyłam w głąb domu, zapalając światło najpierw w kuchni, potem w salonie, na schodach i wreszcie w moim pokoju. Rzuciłam zbędne ubranie w kąt, a sama położyłam się na łóżku tylko w staniku i majtkach. Zamknęłam oczy, licząc na chwilę wytchnienia, jednak nagle na dole usłyszałam dzwonek do drzwi. Rzuciłam się w dół po schodach, po drodze porywająca jakiś ręcznik z łazienki, który jednak był trochę za mały i widać było część mojej bielizny.
- Już!!!! - myślałam, że to tata wrócił. - Kto tam?
- Louis - odpowiedział głos. Serio??-pomyślałam.
Otworzyłam powoli drzwi i zobaczyłam chłopaka.
- Cześć... - zaczął i nie dokończył, gdyż zobaczył moje prawie nagie ciało. Jednak zaraz się ocknął -...zapomniałaś apaszki. - powiedział i wyciągnął z kieszeni moją hustę.
-Dzięki - uśmiechnęłam się. - Jakim cudem znalazła sue w twojej kieszeni?
- Kiedy mieliśmy się pocałować, zadzwonił mój telefon. A ja akurat jedną dłonią objąłem twoją szyję. Więc, gdy chciałem sprawdzić, czy to mój telefon, pociągnąłem za apaszkę i dziwnym trafem włożyłem ją do kieszeni, w której miałem telefon. Musiałem ci ją oddać, bo jeśli chłopcy by ha znaleźli pomyśleliby, że łączy nas coś więcej... - puścił oczko, lekko się rumieniąc - Widzę, że idziesz brać kąpiel, więc nie przeszkadzam... Cześć, do zobaczenia.
- Tak, do zobaczenia. Pozdrów ich - krzyknęłam na odchodne. Louis obrócił się i pomagał mi ręką. Jakim cudem mogłam nie zauważyć braku mojej ulubionej hustki?? - zastanawiłam się. Zamknęłam drzwi i postanowiłam iść się w coś przebrać. Chociaż może kąpiel wcale nie jest takim złym pomysłem? Zdecydowałam się na kąpiel. Wzięłam z pokoju swoją piżamę i poszłam się umyć.
Kiedy wyszłam z łazienki na dole słychać było ciche hałasy, dochodzące z kuchni.
- Czy to ty tato? - zawołałam.
- Tak - odparł. Dobra, więc nie złodzieje - pomyślałam.
Weszłam do pokoju, popatrzyłam na zegarek i postanowiłam, że coś przekąszę. Byłam bardzo głodna, ale również nie miałam ochoty na żadne docinki ze strony ojca. Niegdy nie mogliśmy porozmawiać o czymś normalnym. Cały czas praca, praca i praca. A teraz tym bardziej będzie się interesował moim życiem, które w pewnym stopniu stało się częścią jego pracy. Świetnie, wszystko jest przeciwko mnie nie.
Ciężko westchnęłam i ruszyłam do kuchni. Głód wygrał. W pomieszczeniu zostałam swojego ojca, który jadł pieczony filet z kurczaka. Mmmmmmm... Pycha.
- Jest jeszcze trochę tego kurczaka? - zapytałam i wskazałam głową na jego talerz.
- Nie, wziąłem resztki. - Naprawdę??- już miałam mu coś odburknąć, ale się powstrzymałam. Nie odezwając się słowem, wyszłam z kuchni. Chwyciłam swojego iPhone i wybrałam numer do chińskiej knajpy.
- Halo? - po dwóch sygnałach odezwała się jakaś pani.
- Dzień dobry. Chciałabym zamówić... - podałam wszystkie nazwy dań, na które miałam ochotę i które podpowiadał mi tata.
- Dobrze, za 15 minut u państwa.
- Dziękuję, do widzenia.
Za 15 minut??? Prędzej umrę z głodu! Trochę zdenerwowana brakiem jedzenia przez dłuższy czas, usiadłam na sofie i włączyłam TV, z nadzieją, że znajdę jakiś głupi program, którym będę mogła się zająć.
Oglądając bzdurne reality show, które znalazłam, czas szybko mi upłynął. Dosłownie po tym jak je włączyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Rzuciłam się w tym kierunku, bo gdyby mój tata był pierwszy, nie zostało by mi zbyt wiele. Zapłaciłam i szybko porwałam dostawę od młodego chłopaka, który nieco się zdziwił moją reakcją na jedzenie. Wzięłam cześć chińszczyzny, a resztę zaniosłam do kuchni. Gdy ojciec zobaczył jedzenie rzucił się na nie, jak głodny lew. Zignorowałam jego zachowanie i poszłam do salonu, aby dokończyć oglądanie telewizji.
I tak zleciało mi jeszcze parę godzin przed TV, po czym stwierdziłam że jestem zbyt zmęczona, żeby tu dłużej siedzieć. Wstałam i poszłam na górę, do siebie. Gruchnęłam się na łóżko i chyba od razu zasnęłam, bo nic więcej potem nie pamiętam.

poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 4

POV Harry:

Z westchnieniem wszedłem do domu. Znów wszystko musiało się spieprzyć. Gdy zobaczyłem kartkę od chłopaków poczułem się tylko gorzej.
" Wychodzimy na imprezę. Wrócimy nad ranem. Postarajcie się nie zniszyszczyć domu!!!~Liam".
Bylibyśmy sami. Tylko we dwoje. Tyle ciekawych rzeczy do robienia. Cały dom tylko dla nas. A teraz jestem sam. Całkiem sam, podczas gdy mój chłopak jest na randce ze swoją dziewczyną. Jak durnie to brzmi!!!

Walnąłem się na kanapę i w sumie..... to nie wiedziałem co robić. Do tej pory to zwykle on był tu i cały czas wymyślał nowe rzeczy. Wpatrywałem się z nudów w zegar. Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego ta wskazówka porusza się tak wolno.

Ponownie westchnąłem i zdecydowałem się włączyć laptopa. Zalogowałem się na twittera i zacząłem żałować.
 Było pełno postów zdziwionych i zadowolonych fanek, które widziały nową parę. Zjechałem niżej i pod stertą tweetów doszukałem się ukochanych zdjęć. Początkowo nie było w nich nic złego, ale mimo, że wiedziałem że będą musieli udawać zakochanych to i tak bolało. Trzymanie się za rękę, obejmowanie w tali (choć, Louis ta ręka nie musiała schodzić tak nisko), szeptanie i śmiechy. To jeszcze umiałem przeżyć. Ale kolejne zdjęcie sprawiło, że najpierw osłupiałem, a później pojedyncza łza spłynęła po policzku. Całowali się. No dobra, może to przesadne, po widać było, że ich usta ledwo się dotknęły, ale mimo wszystko.
" Och jakie to słodkie"
" Są cudowni, kocham Lemmę."
Tweety już zakochanych fanek zaczęły mnie przytłaczać.
Szczególnie te:
" W końcu!! Może zrozumiecie, że żaden Larry nie ma i nie miał prawa bytu!"
" Larry is fake"
Ze złości zatrzasnąłem laptop i odsunąłem go od siebie.

Drzwi otworzyły i trzasnęły, gdy do pokoju wszedł uśmiechnięty brunet.
- Hej Harry!- musnął moje usta.- Chłopaków nie ma?
Nie odpowiedziałem wpatrując się przed siebie.
- Harry?- spytał.- Stało się coś?
Nadal milczałem. Nie mogłem tak na niego po prostu spojrzeć.
- Przepraszam, to miał być nasz wieczór, ale nadrobimy to. Przecież wiesz, że nie miałem wyjścia.
- No ja wiem. Byłeś zbyt zajęty.- parsknąłem ironicznie.
- O co ci chodzi!? Przecież wiesz, że robię to tylko dla nas.- bronił się.
- Jasne. Na razie. Ale ja nie każe ci się poświęcać!- spojrzałem na niego groźnie.- Nas może nie być! Może nawet nie powinno nas być!!!
 Wstałem i minąłem zdziwionego chłopaka zatrzaskując drzwi do sypialni.

Po chwili usłyszałem pukanie.
- Harry.
- Odejdź.- wymamrotałem w poduszkę.
Chłopak wszedł i bez zastanowienia usiadł na łóżku. Westchnąłem.
- Możesz mi wytłumaczyć, co miałeś na myśli? Nie chcesz być ze mną?- spytał łamiącym się głosem.
Spojrzałem na niego. Był przerażony.
- Oczywiście, że chcę. Tylko, że pojawiły się zdjęcia z wasze randki. Ten wasz pocałunek.....
- Nie było żadnego pocałunku.- oznajmił.- Harry przecież wiesz, że będą inne randki, momenty i plotki.
- Wiem, ale to naprawdę boli. Cały czas wydaje mi się, że ona mi cię odbierze.
Chłopak przytulił mnie mocno.
- Nigdy tak nie będzie. To w tobie się kocham. Ona nigdy nie będzie tobą.
Uśmiechnąłem się  i złączyłem nasze usta w pocałunku.
- Kocham cię.- wyszeptałem.
- Kocham cię.- potarł nasze nosy.

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 3

POV Harry:
W sumie nie za bardzo wiem jak skończył się ten dzień, ale był zdecydowanie za długi. Po skończonej kolacji siedzieliśmy razem i wygłupialiśmy się podczas filmu, który nikogo nie interesował. Moje myśli były skupione na osobie, która siedziała koło mnie i cały czas gadała z resztą chłopaków uśmiechając się i śmiejąc co chwilę. Później, zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj znalazłem się w swoim łóżku i zasnąłem. Chciałem choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym dniu i jutrzejszym koszmarze. Może to jednak ja powinienem mieć tę "dziewczynę"? Z jednej strony nie umiem kłamać tak dobrze, ale nie wiem jaka będzie moja reakcja, gdy zobaczę tulących się razem. Cały świat będzie przekonany, że są najsłodszą parą na świecie, a tylko my będziemy znali prawdę. Choć jaka będzie prawda?
- Harry!- znajomy głos dochodzący z przedpokoju sprawił, że bardziej zakopałem się pod puchową kołdrą. Jedyne czego chciałem to iść spać.
- Harry!! Wstawaj!!- drzwi otworzyły się i wiedziałem, że Louis zatrzymał się  na chwilę w drzwiach, by przyglądnąć się mi. Po chwili podszedł i potrząsnął mną.- Wiem, że nie śpisz! Wstawaj!!
- Louis. Daj mi spokój.- wymamrotałem wtulając się w poduszkę.- Jeszcze pięć minut.
- Będziemy spóźnieni.- oznajmił.
Milczałem i panowała cisza. Liczyłem na to, że jednak odpuści i da mi to pięć minut, o które błagam. Jednak nie dał mi. Poczułem, że całe ciepło nagle ucieka, i otacza mnie chłód, podczas gdy kołdra wylądowała na podłodze.
Zwinąłem się w kłębek i zadrżałem.
- Zimno.
- To się rusz mamy wywiad.
Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Nie śpieszy mi się na niego.- odwróciłem się i schowałem pod poduszką.
Chłopak westchnął i wstał. Odpuścił sobie. Uśmiechnąłem się pod nosem. I zacząłem zasypiać.
- O MATKO!!! LOUIS!!!- wrzasnąłem zrywając się z łóżka.
Byłem cały mokry. Chłopak zaśmiał się wylewając na mnie resztę wody.
Pośpiesznie wstałem na nogi i puściłem mu złowrogie spojrzenie, gdy on zwijał się ze śmiechu.
- Jak mogłeś!! Chciałem tylko pięć minut!! Tylko o to prosiłem!!- wrzasnąłem, a on z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie.
- Och, kochanie nie gniewaj się.
- Nie gniewaj! Nie doczekanie!
- Musimy iść.- stanął na palcach muskając moje wargi.- Później ci to wynagrodzę.
- Jak?- spytałem zaciekawiony.
- Po wywiadzie jesteśmy wolni. Pójdziemy na obiad, spacer, później może do kina.
- A potem?- spytałem.
- A później pozwolę ci zrobić co zechcesz.- uśmiechnął się.
- Wszystko?
- Wszytko.
Uśmiechnąłem się i poszedłem się ubrać.
Po śniadaniu przyjechał po nas ochroniarz.
Minęła godzina i zaczęliśmy przeprowadzać wywiad.
Temat dotyczył kolejnej trasy, płyty, układów  w zespole.
- Dobrze, a teraz pytanie na które czekają fanki. Który z was ma dziewczynę?- spytała reporterka.
- Ja mam!- oznajmił Louis.
- Och, czyli ty jesteś singlem?- zwróciła się do mnie. Już miałem powiedzieć, że nie, ale nie mogłem nas narażać.
- Tak. Na razie tak.
- Dobrze. Więc, Louis jak długo jesteś w związku?
Brunet zastanowił się. Konkretny termin nie był ustalony. Nie mógł powiedzieć przecież, że od wczoraj.
- Półtora roku?- zaśmiałem się, podając długość naszego związku. A on uśmiechnął się.
- Nie. Cztery miesiące.
Próbowałem się uśmiechnąć, ale marnie mi to wychodziło. Odwróciłem wzrok.
- Och, nie mówiłeś że masz tak długo dziewczynę. Jaka ona jest?
- Jest naprawdę cudowną dziewczyną. Miła, sympatyczna. Nie sposób jej nie lubić.
- Jak ma na imię?
- Emma.
Myślałem, że nie wytrzymam tam dłużej. Później temat zszedł na nową dziewczynę Louisa, a ja nie mówiłem dużo. I dobrze, bo każde słowo kosztowało mnie bardzo dużo.
Po wywiadzie wyszliśmy z sali.
- W porządku?- spytał Louis i uścisnął delikatnie moją dłoń.
- Jasne, że tak.- puściłem mu swój najlepszy uśmiech.
- To dobrze. Teraz będę tylko twój.- wyszeptał mi.
Kąciki moich ust automatycznie podniosły się.
- Harry!! Louis!!- zawołał znany głos. Odwróciliśmy się w jednej chwili. To był Paul. A za nim szła Emma.
- Nawet dobry wywiad. Jeszcze jakbyście ograniczyli te uśmiechy i spojrzenia to Larry za chwilę stanie się przeszłością. A i Harry.... te twoje miny to wiesz, że wygląda jakby was coś łączyło. Wiem, że znasz prawdę, ale nie ukazuj tego.
Pokiwałem głową, a tak naprawdę miałem mu wykrzyczeć to wszytko, ale nie chciałem marnować nikomu życia i poświęcić kariery chłopaków.
- Co dziś robicie?- spytał.
-Już nic. Wracamy do domu.- wzruszyłem ramionami.
-  Cudnie. W takim razie Emma i Louis możecie się pokazać. Jakiś spacer, zakupy. Macie być zakochani.
Zamilkłem. Moje pięści zacisnęły się.
- Emmmm..... ale mamy już plany na dzisiaj.- oznajmił Louis.
- A co mnie to obchodzi!- burknął Paul.- Macie być zakochani, a zakochani nie siedzą w osobnych domach.
- A nie za wcześnie, żeby się pokazywać razem?- spytałem.
- Co cię to odchodzi!! Będzie więcej negatywnych komentarzy do Em, ale plotki ucichną szybciej.
Emma skuliła się.
- Ale Paul... ja...- zaczął.
- Jedź Louis. Poradzimy sobie.- powiedziałem.
Spojrzał na mnie pytająco. A ja pokiwałem głową.
- W takim razie. Dobrze.- westchnął.


POV Emma:
Od samego rana ojciec suszył mi głowę o ten wywiad. Cały czas latał po moim pokoju od ściany do ściany, nie dając mi ani trochę prywatności. To było takie wkurzające. Masakra. Chciał nawet wejść ze mną do łazienki, kiedy szłam się ubrać, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i nie wszedł. Za to siedział za drzwiami i mnie pośpieszał. Puściłam wodę pod prysznicem, żeby go nie słuchać, ale on zaczął tedy krzyczeć jeszcze głośniej.
- Zaraz sąsiedzi usłyszą!! - odkrzyknęłam, mając nadzieję, że to pomoże. I w zasadzie trochę pomogło - nie krzyczał już tak głośno, tylko mówił przez drzwi donośnym głosem, który i tak, jak dla mnie był za głośny. Wreszcie wyszłam z łazienki, mając serdecznie dość jego wygłupów.
- Nareszcie wyszłaś, ile można siedzieć?! - jak zawsze pretensje.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy - sama chciałam już mieć to za sobą. Myślałam, że przedstawi mnie przed kamerami i tyle. Kiedy dojechaliśmy do studia, było tam pełno rozwrzeszczanych dziewczyn. No tak, fanki. Na szczęście mój tata jest ich menadżerem, więc mogliśmy spokojnie wejść bocznym wejściem. Ruszyłam za nim, idąc po korytarzach pełnych ludzi. Każde z nich leciało w zupełnie inną stronę, niosło coś innego. To było troche zabawne. Wreszcie dotarliśmy pod drzwi do sali, w której chłopaki dawali wywiad. Nie minęło 20 minut, a oni już wyszli. To dziwne, nie było żadnej kamery, która uchwyciłaby mnie i Louis'a.
- Harry!! Louis!! - usłyszałam obok siebie ten denerwujący krzyk, a zaraz potem mój tata ruszył w ich kierunku. Potem nawet nie słuchałam ich rozmowy. Patrzyłam na chłopaków. Harry był lekko uśmiechnięty, a Louis pochłonięty rozmową z moim ojcem. Nagle wyraz twarzy Harry'ego nabrał jakiejś dziwnej złości. Wróciłam do rzeczywistości i zrozumiałam dlaczego. Mam spędzić resztę dnia z jego, znaczy moim, ugh... GOD,  dobra, moim chłopakiem. Miał prawo być zły, rozumiem go. Pewnie mieli jakieś plany z resztą zespołu. Chcieli jak normalni ludzie, zrobić popcorn i usiąść przed telewizorem, żeby pooglądać te głupoty. Ach, to normalne życie... 
- Emma? - chrząknął Louis, a ja zobaczyłam, że mój ojciec już rozmawia z kim innym.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nic się nie dzieje, "skarbie" - zachichotał - Wiesz, co mamy zrobić?
- Nie za bardzo, ale zgaduję, że ojciec znów nas w coś wkopał?
- Yhym. Musimy iść razem, gdzieś do parku czy coś w tym stylu. Mamy się ogólnie pokazać publicznie.
- Wiedziałam, że on coś wymyśli - zawiesiłam smutno głowę.
- To nie twoja wina, nie mogłaś tego przewidzieć. - popatrzył się na mnie i na Harry'ego, który nadal wyglądał na złego.
- Co prawda, to prawda. - I tak mi było smutno, że musiałam im zepsuć plany na ten wieczór.
- To co, idziemy? Będziemy mieć to już z głowy. - zaproponował Louis.
- Dobra, chodźmy. 
Wyszliśmy z budynku i od razu wsiedliśmy do czarnego Land Rover'a. Auto podwiozło nas do miejskiego parku. Ja i Louis wysiedliśmy, a Harry pożegnawszy się z chłopakiem i nawet ze mną, co mnie nieco zdziwiło, pojechał do ich domu.
- Wiesz, że musimy się trzymać za ręce, przytulać i wogóle te sprawy? - zapytał brunet.
- Mniej więcej - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - też się uśmiechnął - troche pospacerujemy i zwracamy do domów?
- Jasne! Nie chcę, żeby wam coś przepadło.
- Komu? - zapytał zdziwiony.
- No tobie, Harry'emu i reszcie chłopaków. 
- Dziękuję, że ich rozumiesz. Już dawno nie mieliśmy chwili wytchnienia. Czasem tylko wieczorem, możemy się tak naprawdę powygłupiać i wogóle. Ale tak to cały czas mamy trasy, nagrania w studiu, teledyski i inne takie rzeczy. 
Powoli ruszyliśmy jedną z drożek wysypaną kamieniem.
- Nie dziwię się im. Każdy potrzebuje pobyć razem z przyjaciółmi, tak na lajcie. Cały czas pracujecie, więc rzadko możecie tak naprawdę spędzać ze sobą czas - czułam dziwny przypływ jakiejś "energii" albo czegoś w tym stylu, ale nigdy nie gadał w taki porąbany sposób. To się robi dziwne.
Usiedliśmy na jednej z ławek dalej kontynuując rozmowę. Z różnych stron zbierali się paparazzi i pstrykali zdjęcia. W pewnym momencie Louis powiedział mi do ucha. 
- Musimy się pocałować. Jest ich bardzo dużo. Jeśli mamy narobić szumu nad nami to właśnie teraz.
W pierwszej chwili mnie zatkało, jednak po chwili wybuchałam śmiechem, że niby opowiedział mi coś śmiesznego. Chłopak widocznie mnie zrozumiał, bo też zachichotał. Nie chciałam robić nikomu na złość, ale musiałam urzeczywistnić mój związek.
Przestałam się śmiać i położyłam dłoń na twarzy Louis'a. Nasze czoła lekko się zderzyły, a my przysunęliśmy się do siebie. Nasze nosy stykały się ze sobą, a wokół nas migotało tysiące fleszy. Nasze usta prawie się musnęły, jednak "prawie pocałunek" przerwało dzwonienie telefonu. Obydwoje odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy szukać po kieszeniach naszych IPhone' ów 5S. Okazało się, że to jego telefon. Chłopak popatrzył na wyświetlacz i odebrał.
- Halo?... Nie dziękuję. Dowodzenia. - przepraszam, jakaś baba z darmowym internetem. Zwariować można. - powiedział i przewrócił śmiesznie oczami.
Zaśmiałam się z tego, a on zdziwiony, potem też do mnie dołączył. Spędziliśmy w parku jeszcze trochę czasu, a potem każde z nas wróciło do domu.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi wejściowe, rzucił się na mnie ojciec, oczekując całego sprawozdania z "naszej pierwszej publicznej randki"

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 2

- I jak tam po spotkaniu?
- Nie udawaj, że aż tak bardzo interesuje Cię moje życie. - odburknęłam ojcu.
- Jasne, że nie. Ale chcę wiedzieć, czy nie zamierzasz wywinąć mi jakiegoś numeru.
- Bardzo chętnie bym to zrobiła.
- Jeśli chcesz to zrobić, to bardzo proszę, ale zastanów się nad skutkami - będziesz musiała zamieszkać z matką.
- Co?!?! Naprawdę?!?! Nie możesz mnie u niej zostawić!
- A niby dlaczego nie? Jeżeli zrobisz coś "nieodpowiedniego", możesz się pożegnać ze swoim pokojem w tym domu i zamieszkać w jednym mieszkaniu razem z matką i jej kochankiem. - powiedział tata. Mówił to z taką wielką swobodą, jakby nigdy nic się nie stało. Jakby zapomniał o tym, co zrobiła mu jego żona.
- Jak możesz tak spokojnie o tym mówić!?! Nie pamiętasz, co ona ci zrobiła?! - teraz bardziej wściekła byłam na matkę niż na ojca.
- Pamiętam, ale nie roztrząsam tego. Zostawiłem to dawno za sobą i tobie też to radzę.
- Taaaa, dzięki za złote słowa - wzięłam butelkę wody i ruszyłam w stronę swojego pokoju.
- A! I za jakieś 5 minut będzie kurczak! - krzyknął za mną.
- Nie jestem głodna! - odkrzyknęłam.
- Nie kłam, słyszałem jak burczy ci w brzuchu! - Yhym. Akurat słyszał. Zignorowałam jego ostatnie słowa, weszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Rzuciłam się na łóżko i odetchnęłam z ulgą, że po tak męczącym dniu, mogę nareszcie się zrelaksować. Moje powieki ciężko opadły, a ja prawie zasypiałam, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.
- Prosz...
- Mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość: możesz nie zaczynać swojej pracy semestralnej, bo nawet nie skończysz tego roku.
- Co? Jak to? Dlaczego? - byłam zszokowana.
- Jak to, dlaczego? Przecież będziesz jeździła ze swoim chłopakiem w trasy koncertowe. Proste.
Byłam tak zdenerwowana, że chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam w kierunku taty. Ten jednak zdążył przymknąć drzwi i nie dostał. Potem usłyszałam tylko cichy śmiech w jego stylu i kroki schodzące po schodach.
Super. Najpierw psuje mi życie, załatwiając mi chłopaka, z którym nie chcę chodzić, a teraz rujnuje mi moją karierę. Co on sobie myśli?! To, że jest moim ojcem nie oznacza, że może mi rozkazywać z kim mam się spotykać. A poza tym o nie wie, ile czasu musiałam poświęcić, żeby dostać się na moje wymarzone studia. Myśli, że medycyna to taki łatwy zawód. Czy on kiedykolwiek próbował uczyć się biologii czy chemii. Pewnie miał same dwóje. Ale jednak wolę mieszkać z nim, niż z moją matką i tym draniem. Zbyt dużo złych wspomnień z nim związanych. Wolę tatę...
Z każdą następną myślą starałam się coraz bardziej śpiąca. W końcu postanowiłam iść umyć się, wyszczotkować zęby i iść spać. Kiedy byłam przebrana w moją piżamę i szłam w stronę łóżka, drzwi otworzyły się i staną w nich ojciec.
- Bardzo dobrze, że idziesz spać. Musisz być jutro wypoczęta, bo dziewczyna tak wielkiej gwiazdy, musi wyglądać przepięknie. - zrobił jeden ze swoich fałszywych uśmiechów i wyszedł. Wzięłam słuchawki, telefon i weszłam do łóżka. Podłączyłam je i włączyłam pierwszą lepszą muzykę. Tego właśnie potrzebowałam. Spokoju i muzyki. Oddałam się błogiej melodii piosenki i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. 

POV Harry:

Gdy tylko opuściliśmy gabinet Jonson'a mogliśmy choć przez chwilę przestać udawać. Tylko przez chwilę, bo gdy wrócimy do domu znów będziemy musieli udawać zwykłych przyjaciół. Mieszkamy razem z zespołem, a trudno jest powiedzieć swoim przyjaciołom, że jest się homoseksualnym. Jeszcze trudniej powiedzieć o tym swoim fanom. Właściwie to jest nie wykonalne. Ale gdy jest się tak bardzo zakochanym jak ja, czasem warto zaryzykować.
Ja i Louis jesteśmy razem od czasu, gdy się poznaliśmy. Jest najważniejszą osobą w moim życiu i nikt o tym nie wie.
- I co o tym myślisz?- spytał chłopak zajmując miejsce pasażera w samochodzie, przerywając tym samym moje myśli.
- Co mogę o tym myśleć, Louis?- spytałem.- Mój chłopak będzie spędzał całe popołudnia ze swoją dziewczyną. To chyba jest normalne, prawda?
Chłopak spojrzał na mnie.
- Harrieh, przecież wiesz, że to jest konieczne. Nie mieliśmy wyboru.- westchnąłem opierając się na kierownicy. - Przecież między nami to nic nie zmienia, prawda? Nadal będziesz dla mnie najważniejszy.
Jego ciepłe dłonie znalazły się na moim karku, wywołując przyjemny dreszcz.
- Tak, ale wiesz, że to jest dla mnie trudne. Nie dość, że muszę się ukrywać w pracy i w domu, to jeszcze ona będzie twoją „dziewczyną”.- spojrzałem na niego.
Gdy nie masz nawet kiedy okazać uczucia, to czasem drobne gesty wychodzą tak po prostu. Chwycenie dłoni, czułe słówka, bliskość. To wszystko przyczynia się do plotek. Gdyby nie one nie było by tej afery. Nie było by Emmy. A Larry istniał by tylko w naszych sercach. Moim i Louis'a.
- Przecież wiesz, że to nie jest naprawdę. Plotki ucichną i „zerwiemy” ze sobą.- pokazał cudzysłów w powietrzu.
- Ty i ona, czy ty i ja?- spytałem, a on zaśmiał się.
- Oczywiście, że ja i ona. Nigdy nie pozbyłbym się takiego skarbu jak ty.- pocałował mnie w usta.- A teraz pojedźmy coś zjeść. Jestem bardzo głodny.
- Dobrze.- zgodziłem się i pojechałem w stronę najbliższego Mc'Donald'a. Gdy tylko miałem wolną rękę, kładłem ją na udzie Louis'iego. Uwielbiałem spogląda, gdy wywoływało to u niego leciutki uśmiech. Milczeliśmy obydwoje. Musieliśmy to jakoś przetrawić. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, ale żyje się raz i warto ryzykować.
Po paru minutach zajęliśmy miejsca przy stoliku z wilczym apetytem przyglądając się naszej kolacji.

- Harry, wiesz, że jutro na wywiad idę z tobą.- oznajmił Louis odgryzając kawałek swojego cheeseburgera.
- Ze mną?- spytałem zdziwiony.
- Tak, jutro mamy razem iść. Tak jest zaplanowane. Ostatnio był Zayn i Liam, a teraz my.
Cudownie. Będę przy tym jak mój ukochany oznajmia całemu światu, że jest najszczęśliwszą osobą pod słońcem ze swoją dziewczyną.
- Przepraszam.- wyszeptał ze smutkiem.
- Hej, Lou, to nie jest twoja wina. To nie ty planujesz wywiady. W porządku.- uśmiechnąłem się i pogładziłem go po dłoni.
Uśmiechnął się lekko, ale wiedziałem, że czuje się z tym głupio. Ja też się tak czułem.

Gdy skończyliśmy wyszliśmy na zewnątrz. Nawet nie zauważyłem, że nasze dłonie są ze sobą splecione. Przypomniał mi o tym pisk kilku fanek.
- O matko!!! Larry istnieje!!- pisnęły.
Zarumieniliśmy się i od razu odsunęliśmy się. Paul jutro będzie nam suszył głowy, o „Niedorzeczne wybryki gówniarzy”.

- Ale chyba lubisz Emmę, jako osobę?- zapytał, gdy dojeżdżaliśmy.
- Jest nawet miła. Trochę widać, że skrzywdzona, ale nawet fajna.- oznajmiłem.
- Zdecydowanie. To wina ojca.- zauważył.
- Znasz Paul'a, on widzi tylko czubek swojego nosa.
Gdyby dowiedział się, że ja i Louis to prawda to by nas chyba zabił. Choć zrobiłoby to jakąś sensację na koniec zespołu, więc może nawet by się ucieszył. Byłby w centrum zainteresowania.
- W sumie współczuję jej.- oznajmił brunet.
- Tak, ja też Louis. Ale proszę możemy przestać rozmawiać o Emmie.- zaparkowałem na podjeździe.
- Przepraszam.
On zawsze robił się taki nieśmiały. Zawsze był tym szalonym i wesołym, ale gdy chodziło o bliskich to nie mógłby nikogo zranić. Kochałem to w nim. To jaki był.
Zbliżyłem się do niego, by nasze nosy się stykały.
- Nie musisz mnie cały czas przepraszać, kochanie. Nic nie jest z twojej winy. Jeszcze dużo nasłucham się o Emmie, więc zmieńmy temat. Dobrze?- wpiłem się w jego usta. Uśmiechnął się przez pocałunek.
Nie chętnie odsunąłem się od niego.
- Pora wracać do codzienności.- westchnąłem.
- Znajdziemy trochę czasu.- pocieszył. 
Po raz ostatni raz musnąłem jego usta, otwierając przy tym drzwi do innego świata. Tego rzeczywistego, gdzie temat Larry'ego jest tylko tematem żartów i plotką.
Gdy tylko weszliśmy do domu zostaliśmy zaatakowani przez trójkę chłopaków.
- Czemu tak długo!!- krzyknął Liam i zaczął prawić nam kazanie, którego i tak nikt nie słuchał.
- Kupiliście mi ten żel?- spytał Zayn poprawiając fryzurę.
- CO NA KOLACJĘ!!!- wrzasnął Niall zagłuszając wszystkich.
- Nic nie kupiliśmy. Byliśmy u Paul'a. I musieliśmy porozmawiać.- oznajmiłem.
- I nie. Nie ma nic na kolację. Jedliśmy już.- dodał Louis.
- U Paul'a? Cały dzień?- Zdziwił się Liam.- Co tak długo?
Zdecydowanie, nie chcieliśmy mówić im o ustawce.
- Nie pytaj ich co tak długo. Zapytaj GDZIE KOLACJA!!!- krzyknął wkurzony Niall.
- Mówiliśmy o plotkach o..... Larry'm.- wytłumaczył Louis i wszyscy zamilkli.
- Ooooo!!- uśmiechnęli się robiąc słodkie miny.- Nasza kochana parka.
- Dajcie spokój.- zaśmiałem się. Czasem wydawało mi się, że oni znali nasz sekret. Ale nie mówiliśmy o nim nigdy, bo nie wiadomo jaka byłaby prawdziwa reakcja. Na pewno wywaliliby nas z domu. Może stracilibyśmy najlepszych kumpli. I to byłby koniec zespołu. Tego o czym marzyliśmy całe życie.
- I co uzgodniliście?- spytał Zayn.
- Właściwie to nic.- odparłem szybko.
- Nic?
- Tak wyszło.- wzruszył ramionami Louis.- Niall, jak chcesz to zrobię ci pizzę.
- PIZZA!!- krzyknął Irlandczyk i zniknął w kuchni z brunetem.
Louis wiedział, jak odwrócić uwagę. Zero tłumaczeń. I dobrze. Mogłem na chwilę zapomnieć, że jutro będzie początek moich najgorszych dni.