wtorek, 16 września 2014

Rozdział 3

POV Harry:
W sumie nie za bardzo wiem jak skończył się ten dzień, ale był zdecydowanie za długi. Po skończonej kolacji siedzieliśmy razem i wygłupialiśmy się podczas filmu, który nikogo nie interesował. Moje myśli były skupione na osobie, która siedziała koło mnie i cały czas gadała z resztą chłopaków uśmiechając się i śmiejąc co chwilę. Później, zdecydowanie wcześniej niż zazwyczaj znalazłem się w swoim łóżku i zasnąłem. Chciałem choć na chwilę zapomnieć o dzisiejszym dniu i jutrzejszym koszmarze. Może to jednak ja powinienem mieć tę "dziewczynę"? Z jednej strony nie umiem kłamać tak dobrze, ale nie wiem jaka będzie moja reakcja, gdy zobaczę tulących się razem. Cały świat będzie przekonany, że są najsłodszą parą na świecie, a tylko my będziemy znali prawdę. Choć jaka będzie prawda?
- Harry!- znajomy głos dochodzący z przedpokoju sprawił, że bardziej zakopałem się pod puchową kołdrą. Jedyne czego chciałem to iść spać.
- Harry!! Wstawaj!!- drzwi otworzyły się i wiedziałem, że Louis zatrzymał się  na chwilę w drzwiach, by przyglądnąć się mi. Po chwili podszedł i potrząsnął mną.- Wiem, że nie śpisz! Wstawaj!!
- Louis. Daj mi spokój.- wymamrotałem wtulając się w poduszkę.- Jeszcze pięć minut.
- Będziemy spóźnieni.- oznajmił.
Milczałem i panowała cisza. Liczyłem na to, że jednak odpuści i da mi to pięć minut, o które błagam. Jednak nie dał mi. Poczułem, że całe ciepło nagle ucieka, i otacza mnie chłód, podczas gdy kołdra wylądowała na podłodze.
Zwinąłem się w kłębek i zadrżałem.
- Zimno.
- To się rusz mamy wywiad.
Spojrzałem na niego. Uśmiechnął się do mnie.
- Nie śpieszy mi się na niego.- odwróciłem się i schowałem pod poduszką.
Chłopak westchnął i wstał. Odpuścił sobie. Uśmiechnąłem się pod nosem. I zacząłem zasypiać.
- O MATKO!!! LOUIS!!!- wrzasnąłem zrywając się z łóżka.
Byłem cały mokry. Chłopak zaśmiał się wylewając na mnie resztę wody.
Pośpiesznie wstałem na nogi i puściłem mu złowrogie spojrzenie, gdy on zwijał się ze śmiechu.
- Jak mogłeś!! Chciałem tylko pięć minut!! Tylko o to prosiłem!!- wrzasnąłem, a on z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie.
- Och, kochanie nie gniewaj się.
- Nie gniewaj! Nie doczekanie!
- Musimy iść.- stanął na palcach muskając moje wargi.- Później ci to wynagrodzę.
- Jak?- spytałem zaciekawiony.
- Po wywiadzie jesteśmy wolni. Pójdziemy na obiad, spacer, później może do kina.
- A potem?- spytałem.
- A później pozwolę ci zrobić co zechcesz.- uśmiechnął się.
- Wszystko?
- Wszytko.
Uśmiechnąłem się i poszedłem się ubrać.
Po śniadaniu przyjechał po nas ochroniarz.
Minęła godzina i zaczęliśmy przeprowadzać wywiad.
Temat dotyczył kolejnej trasy, płyty, układów  w zespole.
- Dobrze, a teraz pytanie na które czekają fanki. Który z was ma dziewczynę?- spytała reporterka.
- Ja mam!- oznajmił Louis.
- Och, czyli ty jesteś singlem?- zwróciła się do mnie. Już miałem powiedzieć, że nie, ale nie mogłem nas narażać.
- Tak. Na razie tak.
- Dobrze. Więc, Louis jak długo jesteś w związku?
Brunet zastanowił się. Konkretny termin nie był ustalony. Nie mógł powiedzieć przecież, że od wczoraj.
- Półtora roku?- zaśmiałem się, podając długość naszego związku. A on uśmiechnął się.
- Nie. Cztery miesiące.
Próbowałem się uśmiechnąć, ale marnie mi to wychodziło. Odwróciłem wzrok.
- Och, nie mówiłeś że masz tak długo dziewczynę. Jaka ona jest?
- Jest naprawdę cudowną dziewczyną. Miła, sympatyczna. Nie sposób jej nie lubić.
- Jak ma na imię?
- Emma.
Myślałem, że nie wytrzymam tam dłużej. Później temat zszedł na nową dziewczynę Louisa, a ja nie mówiłem dużo. I dobrze, bo każde słowo kosztowało mnie bardzo dużo.
Po wywiadzie wyszliśmy z sali.
- W porządku?- spytał Louis i uścisnął delikatnie moją dłoń.
- Jasne, że tak.- puściłem mu swój najlepszy uśmiech.
- To dobrze. Teraz będę tylko twój.- wyszeptał mi.
Kąciki moich ust automatycznie podniosły się.
- Harry!! Louis!!- zawołał znany głos. Odwróciliśmy się w jednej chwili. To był Paul. A za nim szła Emma.
- Nawet dobry wywiad. Jeszcze jakbyście ograniczyli te uśmiechy i spojrzenia to Larry za chwilę stanie się przeszłością. A i Harry.... te twoje miny to wiesz, że wygląda jakby was coś łączyło. Wiem, że znasz prawdę, ale nie ukazuj tego.
Pokiwałem głową, a tak naprawdę miałem mu wykrzyczeć to wszytko, ale nie chciałem marnować nikomu życia i poświęcić kariery chłopaków.
- Co dziś robicie?- spytał.
-Już nic. Wracamy do domu.- wzruszyłem ramionami.
-  Cudnie. W takim razie Emma i Louis możecie się pokazać. Jakiś spacer, zakupy. Macie być zakochani.
Zamilkłem. Moje pięści zacisnęły się.
- Emmmm..... ale mamy już plany na dzisiaj.- oznajmił Louis.
- A co mnie to obchodzi!- burknął Paul.- Macie być zakochani, a zakochani nie siedzą w osobnych domach.
- A nie za wcześnie, żeby się pokazywać razem?- spytałem.
- Co cię to odchodzi!! Będzie więcej negatywnych komentarzy do Em, ale plotki ucichną szybciej.
Emma skuliła się.
- Ale Paul... ja...- zaczął.
- Jedź Louis. Poradzimy sobie.- powiedziałem.
Spojrzał na mnie pytająco. A ja pokiwałem głową.
- W takim razie. Dobrze.- westchnął.


POV Emma:
Od samego rana ojciec suszył mi głowę o ten wywiad. Cały czas latał po moim pokoju od ściany do ściany, nie dając mi ani trochę prywatności. To było takie wkurzające. Masakra. Chciał nawet wejść ze mną do łazienki, kiedy szłam się ubrać, ale zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i nie wszedł. Za to siedział za drzwiami i mnie pośpieszał. Puściłam wodę pod prysznicem, żeby go nie słuchać, ale on zaczął tedy krzyczeć jeszcze głośniej.
- Zaraz sąsiedzi usłyszą!! - odkrzyknęłam, mając nadzieję, że to pomoże. I w zasadzie trochę pomogło - nie krzyczał już tak głośno, tylko mówił przez drzwi donośnym głosem, który i tak, jak dla mnie był za głośny. Wreszcie wyszłam z łazienki, mając serdecznie dość jego wygłupów.
- Nareszcie wyszłaś, ile można siedzieć?! - jak zawsze pretensje.
- Chodźmy już, bo się spóźnimy - sama chciałam już mieć to za sobą. Myślałam, że przedstawi mnie przed kamerami i tyle. Kiedy dojechaliśmy do studia, było tam pełno rozwrzeszczanych dziewczyn. No tak, fanki. Na szczęście mój tata jest ich menadżerem, więc mogliśmy spokojnie wejść bocznym wejściem. Ruszyłam za nim, idąc po korytarzach pełnych ludzi. Każde z nich leciało w zupełnie inną stronę, niosło coś innego. To było troche zabawne. Wreszcie dotarliśmy pod drzwi do sali, w której chłopaki dawali wywiad. Nie minęło 20 minut, a oni już wyszli. To dziwne, nie było żadnej kamery, która uchwyciłaby mnie i Louis'a.
- Harry!! Louis!! - usłyszałam obok siebie ten denerwujący krzyk, a zaraz potem mój tata ruszył w ich kierunku. Potem nawet nie słuchałam ich rozmowy. Patrzyłam na chłopaków. Harry był lekko uśmiechnięty, a Louis pochłonięty rozmową z moim ojcem. Nagle wyraz twarzy Harry'ego nabrał jakiejś dziwnej złości. Wróciłam do rzeczywistości i zrozumiałam dlaczego. Mam spędzić resztę dnia z jego, znaczy moim, ugh... GOD,  dobra, moim chłopakiem. Miał prawo być zły, rozumiem go. Pewnie mieli jakieś plany z resztą zespołu. Chcieli jak normalni ludzie, zrobić popcorn i usiąść przed telewizorem, żeby pooglądać te głupoty. Ach, to normalne życie... 
- Emma? - chrząknął Louis, a ja zobaczyłam, że mój ojciec już rozmawia z kim innym.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nic się nie dzieje, "skarbie" - zachichotał - Wiesz, co mamy zrobić?
- Nie za bardzo, ale zgaduję, że ojciec znów nas w coś wkopał?
- Yhym. Musimy iść razem, gdzieś do parku czy coś w tym stylu. Mamy się ogólnie pokazać publicznie.
- Wiedziałam, że on coś wymyśli - zawiesiłam smutno głowę.
- To nie twoja wina, nie mogłaś tego przewidzieć. - popatrzył się na mnie i na Harry'ego, który nadal wyglądał na złego.
- Co prawda, to prawda. - I tak mi było smutno, że musiałam im zepsuć plany na ten wieczór.
- To co, idziemy? Będziemy mieć to już z głowy. - zaproponował Louis.
- Dobra, chodźmy. 
Wyszliśmy z budynku i od razu wsiedliśmy do czarnego Land Rover'a. Auto podwiozło nas do miejskiego parku. Ja i Louis wysiedliśmy, a Harry pożegnawszy się z chłopakiem i nawet ze mną, co mnie nieco zdziwiło, pojechał do ich domu.
- Wiesz, że musimy się trzymać za ręce, przytulać i wogóle te sprawy? - zapytał brunet.
- Mniej więcej - uśmiechnęłam się.
- To dobrze - też się uśmiechnął - troche pospacerujemy i zwracamy do domów?
- Jasne! Nie chcę, żeby wam coś przepadło.
- Komu? - zapytał zdziwiony.
- No tobie, Harry'emu i reszcie chłopaków. 
- Dziękuję, że ich rozumiesz. Już dawno nie mieliśmy chwili wytchnienia. Czasem tylko wieczorem, możemy się tak naprawdę powygłupiać i wogóle. Ale tak to cały czas mamy trasy, nagrania w studiu, teledyski i inne takie rzeczy. 
Powoli ruszyliśmy jedną z drożek wysypaną kamieniem.
- Nie dziwię się im. Każdy potrzebuje pobyć razem z przyjaciółmi, tak na lajcie. Cały czas pracujecie, więc rzadko możecie tak naprawdę spędzać ze sobą czas - czułam dziwny przypływ jakiejś "energii" albo czegoś w tym stylu, ale nigdy nie gadał w taki porąbany sposób. To się robi dziwne.
Usiedliśmy na jednej z ławek dalej kontynuując rozmowę. Z różnych stron zbierali się paparazzi i pstrykali zdjęcia. W pewnym momencie Louis powiedział mi do ucha. 
- Musimy się pocałować. Jest ich bardzo dużo. Jeśli mamy narobić szumu nad nami to właśnie teraz.
W pierwszej chwili mnie zatkało, jednak po chwili wybuchałam śmiechem, że niby opowiedział mi coś śmiesznego. Chłopak widocznie mnie zrozumiał, bo też zachichotał. Nie chciałam robić nikomu na złość, ale musiałam urzeczywistnić mój związek.
Przestałam się śmiać i położyłam dłoń na twarzy Louis'a. Nasze czoła lekko się zderzyły, a my przysunęliśmy się do siebie. Nasze nosy stykały się ze sobą, a wokół nas migotało tysiące fleszy. Nasze usta prawie się musnęły, jednak "prawie pocałunek" przerwało dzwonienie telefonu. Obydwoje odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy szukać po kieszeniach naszych IPhone' ów 5S. Okazało się, że to jego telefon. Chłopak popatrzył na wyświetlacz i odebrał.
- Halo?... Nie dziękuję. Dowodzenia. - przepraszam, jakaś baba z darmowym internetem. Zwariować można. - powiedział i przewrócił śmiesznie oczami.
Zaśmiałam się z tego, a on zdziwiony, potem też do mnie dołączył. Spędziliśmy w parku jeszcze trochę czasu, a potem każde z nas wróciło do domu.
Kiedy tylko otworzyłam drzwi wejściowe, rzucił się na mnie ojciec, oczekując całego sprawozdania z "naszej pierwszej publicznej randki"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz